Trwa rozgrzewka. Rozciąganie, przysiady, wymachy. Na sali polskiej YMCA w Londynie trenuje kilkunastu zawodników, zajęcia prowadzi Jacek Lipiński. Ten wielokrotny medalista mistrzostw świata w karate shotokan (5 DAN) na brak pracy nie narzeka, stworzona przez niego Szkoła Sportów Walki School of Masters prowadzi swoje oddziały w czterech punktach brytyjskiej stolicy.
- Mamy wielu utalentowanych zawodników i zawodniczek, zarówno w karate, jak i w kickboxingu. Kamil to obecnie nasza największa gwiazda, znakomicie radzi sobie w obydwu dyscyplinach -przyznaje Lipiński.
Azjatycka otoczka
Podwójny lewy, prawy sierpowy, kopnięcie w tułów. Hejmanowski powtarza kolejne akcje, ciosy prują powietrze. - Uwielbiam trenować, dać sobie porządny wycisk. Sport uczy cierpliwości, systematyczności, przełamywania samego siebie - wylicza.
Kiedy trafił na salę miał trzynaście lat, o naborze do sekcji przeczytał w jednej z polonijnych gazet. Kilka osób, zero mat, ćwiczenia w dżinsach. I zaiskrzyło, zasmakował od razu. Azjatycka otoczka karate, nimb wielkich mistrzów, dawno oglądane filmy akcji. To rozpalało wyobraźnię. A także fakt, że aby dojść w tym sporcie do perfekcji, potrzeba lat pracy.
Technika, szybkość, gibkość.
- Karate nie jest zwykłym okładaniem się po głowach, to bardziej rodzaj sztuki - z ceremoniałem, wielowiekową historią, tradycją. Swoisty sposób na życie, także to pozasportowe - mówi Kamil, dodając, że od początku trenował z zawodnikami o kilka lat starszymi od siebie. Nie było łatwo, zdarzało się, że miał dość. Ale na efekty nie trzeba było długo czekać. W wieku zaledwie szesnastu lat zadebiutował w mistrzostwach świata seniorów i chociaż odpadł po pierwszej walce tamten start okazał się przełomowy. Przegrał minimalnie, tracąc decydujący punkt w momencie, kiedy opuścił ręce słysząc gwizdek z sąsiedniej maty. Jednak przełamał barierę strachu, udowodnił sobie, że ma szansę walczyć jak równy z równym z najlepszymi. Tytuły i medale były tylko kwestią czasu.
Hokej na Wiśle
Włocławek. Miasto w województwie kujawsko-pomorskim, około 120 tysięcy mieszkańców. Długa historia i polska rzeczywistość lat dziewięćdziesiątych. Bezrobocie, upadające zakłady pracy. Ojciec Cezary (były pięściarz miejscowego Startu) pracował za granicą, matce wychowującej dwójkę dzieci trudno było związać koniec z końcem.
- Byłem bardzo energicznym chłopakiem. Większość czasu spędzałem na podwórku, gdzie graliśmy w piłkę, a zimą na zamarzniętej Wiśle rozgrywaliśmy mecze hokejowe. Równocześnie startowałem w ogólnopolskich zawodach pływackich, natomiast siostra przywoziła trofea z konkursów tańca nowoczesnego - opowiada Kamil.
W 2003 roku wyemigrowali do Londynu. Początkowo mieszkali w czwórkę w jednym pokoju, z czasem standard się poprawił. Kamil skończył gimnazjum, potem college. Za kilka miesięcy rozpoczyna studia na Middlesex University, kierunek - sport and exercise science.