Z badania przeprowadzonego przez członków organizacji wynika, że 21 proc. badanych zmuszonych było w ostatnim czasie zredukować wydatki na ogrzewanie domu, a prawie 30 proc. ograniczyło budżet przeznaczony na żywność i jedzenie. W badaniu przeprowadzonym na początku czerwca wzięło udział tysiące Walijczyków – podaje serwis BBC News.
Taki trend skutkuje poważnym zagrożeniem w postaci wzrostu wskaźnika bezdomności. Zdaniem przedstawicieli Shelter Cymru, prawdziwym problemem mieszkańców Walii jest brak tanich mieszkań. Coraz więcej osób mówi o braku pieniędzy na utrzymanie, ogrzewanie i zakup żywności. Nic więc dziwnego, że walijscy politycy oskarżają rząd centralny o to, że w Walii na ulicach pojawia się coraz więcej bezdomnych. Jakby tego było mało, rząd chce poważnie obciąć pensje w budżetówce, m.in. w szkołach. Nauczyciele już zapowiadają strajki.
- To bardzo niepokojące wnioski. Pokazują one jasno, że coraz większa liczba osób z różnych branż ma poważne trudności w regulowaniu codziennych wydatków. I tu nie chodzi o to, że mieszkańcy zaciskają pasa, bo mają przejściowe trudności czy ciężki miesiąc. Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy ludzi nie stać na podstawowe rzeczy, takie jak opłacenie czynszu, ogrzewania czy zakup jedzenia – mówi John Puzey, dyrektor Shelter Cymru.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.