Rząd, według którego rozmowy były "konstruktywne", wezwał "nauczycieli, funkcjonariuszy i innych pracowników sektora publicznego, by nie przystępowali do strajku, dopóki toczą się rozmowy".
Ale sekretarz generalny związku PCS zrzeszającego m.in. urzędników administracji państwowej Mark Serwotka ocenił spotkanie jako "rozczarowujące", a nawet nazywał je "farsą".
Związki zawodowe ostrzegły, że w strajku, który może stać się głównym społecznym protestem od czasu dojścia do władzy w maju zeszłego roku obecnej koalicji rządzącej, uczestniczyć będzie do 750 tys. nauczycieli i urzędników.
Serwotka, cytowany w poniedziałek wieczorem przez dziennik "Daily Telegraph", powiedział, iż rząd "jeszcze raz pokazał, że nie interesuje go w istocie negocjowanie żadnej z kluczowych zasad, których ten spór dotyczy".
Członkowie związków nie zgadzają się na podwyższenie wieku emerytalnego do 66 lat do 2020 roku (w większości obecnie jest to 60 lat) i wzrost składki o 3,2 pkt. proc. Propozycje te łączą się z zamrożeniem płac i zmniejszeniem o 300 tysięcy miejsc pracy do 2015 roku.
Minister edukacji Michael Gove naraził się w zeszłym tygodniu nauczycielom, przypominając w liście do dyrektorów szkół o "moralnym obowiązku" zapewnienia funkcjonowania szkół. Wspomniał też o udziale rodziców, którzy mogą zastąpić nauczycieli, co przez tych ostatnich zostało bardzo źle przyjęte.
Jest to pierwszy od 127 lat przypadek, by związek nauczycieli, profesorów i wykładowców akademickich wzywał do strajku powszechnego - zauważa agencja AFP.
Sekretarz generalny związku TUC, Brendan Barber, zapowiedział - jak pisze w poniedziałek wieczór dziennik "The Guardian" - że w czwartek strajki odbędą się m.in. w szkołach, koledżach, uniwersytetach, sądach i portach. Według niego dwugodzinne rozmowy ze stroną rządową nie usunęły "poważnych rozbieżności" w kwestii planowanej reformy emerytur: zwiększenia składki, zmian w systemie rewaloryzacji i podniesienia wieku emerytalnego w sektorze publicznym.
Główny związek pracowników sektora publicznego Unison postanowił natomiast poczekać na wyniki dwóch kolejnych rund negocjacji w lipcu, zanim wystosuje wezwanie do strajku, w którym udział może wziąć do miliona pracowników.
Źródło: PAP
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.