Kolejne spostrzeżenie dotyczy szkół, gdzie w ciągu ostatnich czterech lat, liczba polskich uczniów, a mowa o brytyjskich podstawówkach i szkołach średnich tylko samego Londynu, wzrosła ponad dwukrotnie. Tym razem są to liczby uzyskane przez Wiktora Moszczyńskiego. Prowadzi swoje badania od kilku lat. Cieszą się one zainteresowaniem strony polonijnej, ale nie polskiej. A bez zainteresowania decydentów w kraju, polskie dzieci na Wyspach za kilka lat będą dziećmi brytyjskimi.
Z danych uzyskanych przez Moszczyńskiego wynika, iż w Londynie uczy się 16,305 polskojęzycznych dzieci i jest ich o 28% więcej niż w listopadzie 2009 roku. Największy wzrost zanotowały dzielnice: Bromley (103%), Bexley (85%), Hackney (77%) oraz Hounslow (54%). Ponad tysiąc uczniów uczęszcza do placówek w Barnet (1058), Haringey (1047) i Hounslow (1178). Rekordowy pod tym względem jest Ealing, gdzie w szkołach podstawowych i średnich uczy się 2536 młodych Polaków.
"Daily Mail" podał, iż w Anglii i Walii w 2009 roku urodziło się 18 tys. polskich dzieci, co stawia nas na drugim miejscu pod względem dzietności, zaraz po Pakistankach. - Polacy nie zachowują się jak imigranci z kraju o niskim współczynniku płodności - czytamy w komentarzu prof. Krystyny Iglickiej, demografa z Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Wbrew powszechnemu przekonaniu, że wyjazdy do pracy Polaków są tymczasowe, w tej chwili mamy do czynienia ze zjawiskiem dokładnie odwrotnym. Oczywiście "Daily Mail" tłumaczy tę sytuację stosując swoją stałą argumentację "zasiłkową", zresztą niepozbawioną niestety racji: Polki przyjeżdżają do pracy tymczasowej, decydują się jednak osiedlić w Wielkiej Brytanii, rodzą dzieci i korzystają ze świadczeń. "To właśnie brytyjska opieka zdrowotna i świadczenia socjalne są powodem, dla którego Polki decydują się zostać matkami za granicą" - uważa gazeta.
- W tej chwili Polacy są największą mniejszością na Wyspach - stwierdza Moszczyński. Na swoim blogu (polishlondoner.blogspot.com) komentuje szkolne statystyki, które zebrał. Uważa, iż dzieci te pomogą swoim rodzicom zintegrować się ze społeczeństwem Brytanii, iż z czasem "zarażą brytyjskim stylem życia" nawet tych rodziców, którzy dzisiaj jeszcze nie mówią po angielsku.