"W odróżnieniu od brytyjskiego polskie społeczeństwo nie jest społeczeństwem wielokulturowym i wielorasowym. Niektóre postawy społeczne występujące w Polsce i innych państwach regionu, np. wobec mniejszości romskiej czy homoseksualistów są w Wielkiej Brytanii nie do przyjęcia" - zaznaczył Best.
"W ostatnim pokoleniu Brytyjczycy odeszli od niektórych rasowych i obyczajowych stereotypów, którym dawali wyraz m.in. w żartach i uszczypliwościach. Polacy mają w tym względzie sporo do nadrobienia, co nie dziwi, skoro wolność odzyskali stosunkowo niedawno, a przez blisko 50 lat byli społeczeństwem zamkniętym" - dodał.
Zdaniem Besta różnice kulturowe między Polakami a Brytyjczykami wyrażają się też w stosunku do prawa. Polacy mają długie doświadczenie życia pod obcymi prawami, które nauczyli się obchodzić, w Wielkiej Brytanii przepisy są ściśle przestrzegane.
"Polscy imigranci muszą zrozumieć nasze prawa i ich przestrzegać. Dotyczy to zresztą wszystkich imigrantów bez względu na to, skąd pochodzą" - podkreślił.
Według Piotra Dobroniaka z polskiego tygodnika wydawanego w Wielkiej Brytanii "Cooltura", stosunki międzyludzkie w Wielkiej Brytanii określa polityczna poprawność, dlatego na co dzień rzadko ma się do czynienia z objawami niechęci lub tym bardziej agresji.
Co innego jednak w stosunkach Polaków z innymi mniejszościami osiadłymi na Wyspach od pewnego czasu. Ci postrzegają Polaków jako konkurentów, a nawet zagrożenie dla ich z trudem osiągniętego statusu.
Dobroniak zauważa wyraźną poprawę nastawienia brytyjskiej prasy do Polaków. Przypomina, że autor głośnego artykułu w "Timesie" Giles Coren, który oskarżył Polaków o antysemityzm, w wywiadzie dla "Cooltury" przyznał, że większość Polaków to dobrzy ludzie i przeprosił, że ich uraził. Niemniej jednak niepokojem nadal napawają go polscy dresiarze, bo wyglądają groźnie i wyzywająco.
Zdaniem byłego przewodniczącego Zjednoczenia Polskiego - największej organizacji polonijnej - Jana Mokrzyckiego "imigranci z Polski zaczynają sobie uświadamiać, że w Wielkiej Brytanii dorobić się jest trudno, ceny nieruchomości są zawrotnie wysokie, a praca niepewna. Mimo to nie myślą o powrocie".
"Polakom podoba się w Wielkiej Brytanii łatwość założenia własnej firmy, przyjazne nastawienie urzędników, bardziej nieformalne stosunki w pracy, to, że ich pracowitość jest doceniana, a także to, iż mimo trudnej sytuacji gospodarczej nie obserwują wzrostu niechęci na tle narodowościowym, choć nie oznacza to, iż w ogóle jej nie ma" - wyjaśnia Mokrzycki.
Wyrazem zadamawiania się Polaków na Wyspach jest m.in. rosnąca liczba polskich dzieci w szkołach. "Gdy sytuacja gospodarcza się poprawi, to z integracją Polaków nie będzie żadnego problemu" - twierdzi Mokrzycki.