MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

13/06/2011 07:57:00

Seks, wymioty i niezapłacone rachunki

Czasami chciałbym mieć jakąkolwiek broń, gaz łzawiący, paraliżujący lub pałkę, ale nie mogę. Prawo zabrania. Kupiłem sobie solidną i dużych rozmiarów latarkę. Jak przyjdzie potrzeba zrobię z niej użytek – Rzecz o niełatwej pracy polskich taksówkarzy w Szkocji. Rzecz o cierpliwości, strachu, odwadze i ryzyku, a także wymiotach, kupach, krwi, seksie i niezapłaconych rachunkach.

Pomyłka. – Przyjąłem zlecenie dość późno wieczorem. Odebrałem dwóch Polaków, którzy nie do końca wiedzieli gdzie chcą jechać. Jednym ze zrozumiałych słów było słowo dom. Tyle, że nie potrafili poprawnie wymówić nazwy miejscowości. Kilka razy próbowałem naprowadzić ich na właściwy trop. Ostatecznie zgodzili się jechać tam, gdzie podpowiadała im chyba tylko intuicja. Chciałem dobrze. Jechałem skrótami, żeby rachunek był niższy, czas, itd. Gdy dojechaliśmy panowie nie byli w stanie wskazać miejsca zamieszkania, ani numeru, ani ulicy, a i wątpliwości nabrali, gdy zamiast znajomego sklepu u Hindusa, zastali pole. Okazało się, że to pomyłka. Straciłem czas, nerwy, i w sumie pieniądze, bo za taką trasę powinienem wziąć więcej, dużo więcej. Panowie odpłacili mi „dobrą” Polską opinią.


Wiadro. – Odwoziłem w nocy Polską parę z dzieckiem. On z przodu, ona z dzieckiem z tylu. Wracali z jakieś imprezy. Ciszę przerwała ona. Zaczęła wymiotować. Rozumiem wymioty. Każdemu może się zdarzyć. Tylko do cholery, dlaczego nie powiedziała, żeby się zatrzymać. Przecież zatrzymałbym samochód w kilka sekund. Nie. Widocznie chciała dojechać, i zrobić to w domu. Tymczasem, wywaliła z siebie nie kieliszek, ani kubek, ale całe wiadro! Wszystko zarzygane: samochód, ona i dziecko. Gdy dojechaliśmy na miejsce, on poleciał po szmatkę i zaczął czyścić. Mówię mu, że za takie rzeczy należy się 25 funtów extra. Tak jest napisane w umowie. Zaczął się rzucać. Nie chciał zapłacić, ale za to chciał się bić, a opróżniona i nieco wytrzeźwiała partnerka atmosferę tylko podsycała. Po całej historii samochód wylądował na myjni, i chociaż zostały zastosowane specjalne środki czyszczące śmierdziało 3 tygodnie. No, czasami rzygać się chce. – Rozkłada ręce Roman.

Kasa

Pracując dla firmy zarobki kształtują się w zależności od formy zatrudnienia, ale przede wszystkim od stopnia poświęcenia. Im więcej jeździmy, tym więcej zarobimy. To oczywiste. Standardowo przez firmę w ciągu miesiąca można wyciągnąć 1000 funtów. Niewiele, jeśli weźmiemy pod uwagę zagrożenia, utrudnienia, etc. Roman i Wojtek jeżdżą własnymi samochodami. Przyznają, że jeszcze kilka lat temu w ciągu tygodnia mogli liczyć na 800 funtów tygodniowo, a w święta jeszcze więcej. Roman pamięta czasy, kiedy za jeden kurs liczył sobie 40, 80, a nawet 270 funtów. Wojtek podobnie, choć dodaje, że kasa to nie wszystko. – Ostatniej zimy przed świętami klient koniecznie chciał jechać do Londynu. Odmówiłem. – Dzisiaj sytuacja jest dużo gorsza. Roman i Wojtek kręcą głowami, a o zarobkach mówią niechętnie. Kryzys. – Jeśli chcesz wiedzieć, to powiem Ci, że plus minus za 1500 funtów miesięcznie, to prawdę mówiąc nie mam ochoty wychodzić z domu – ucina Roman.

+ -
Wiele statystyk wskazuje, że na czele zawodów o najwyższym poziomie niebezpieczeństwa znajdują się kierowcy, w tym kierowcy taksówek. Rankingi plasują zawód taksówkarza w środku tabeli, około 5/6 miejsce. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę specyfikę ludzkiej natury. Brytyjski dziennik „The Independent” sugerował, że chcąc zachować spokój o swoje bezpieczeństwo w pracy, powinno się wziąć pod uwagę sutannę. Według badań przeciętna śmiertelność wśród duchowieństwa jest o 10 procent niższa niż u osób świeckich. Z przeprowadzonych badań wynika również, że księża, mnisi i zakonnice rzadziej chorują na nowotwory i choroby układu krążenia. Na co chorują taksówkarze? Dzisiaj na pewno na brak klienta. Jednak zupełnie poważnie, z powodu specyficznej pracy siedzącej najczęstsze dolegliwości taksówkarzy to nadwerężenia stawów, zmęczenie wzroku, bezsenność, bóle kręgosłupa, stres. Choć Roman i Wojtek chwalą sobie niezależność, nienormowany czas pracy i snu, przyznają, że praca na taksówce nie zawsze jest lekka, łatwa i przyjemna, a na pewno nie jest święta.


Imiona zostały zmienione na życzenie taksówkarzy.

Tekst: Damian Biliński, Źródło: Magazyn Emigrant
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

andypolo

243 komentarze

13 czerwiec '11

andypolo napisał:

Niewdzięczny zawód. Najlepiej robić ranki, dzionki ale to nie zapewnia wysokich dochodów.
Raz odebrałem parkę z pubu. W drodze do domu on jej mówił, że w życiu takiego wstydu nie najadł się, że wniesie pozew o rozwód. Ona leżała nietomna na tylnych siedzeniach mojego forda galaxy. Przy wysiadaniu wpadła między siedzenia i zaklinowała się. Przez 30 min nie mogliśmy świnki wyciągnąć, nawet dzieci wyszły pomóc mamie wyjść z taxi.

profil | IP logowane

machupikachu

20 komentarzy

13 czerwiec '11

machupikachu napisał:

"Zaprosiłem gościa do samochodu, a następnie wywiozłem 6 km w las. Tam zostawiłem i powiedziałem, że już nie musi płacić."

hehe dobre! :)

Konto zablokowane | profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska