To już ostatni moment, by wybrać cel wakacyjnych wojaży. Francja, Włochy, Grecja, Hiszpania, Maroko, a może… Polska. Co, Polska? No właśnie, czy w Starym Kraju zostało jeszcze cokolwiek wartego uwagi? A nawet jeśli, to czy przedstawiciele rodzimej branży turystycznej mają pomysł jak ściągnąć nad Wisłę polskich emigrantów (a zwłaszcza zawartość ich portfeli)? No i wreszcie, czy sami zainteresowani mają ochotę wyruszać na drugi koniec Europy do kraju, gdzie morze jest zimne, pogoda niepewna, a ceny niewiele się różnią od tych, które obowiązują w kurortach nad Morzem Śródziemnym?
Podróżowanie i poznawanie świata są najważniejszą wartością życia dla co czwartego emigranta – tak przynajmniej wynika z raportu, jaki dwa lata temu przeprowadziła firma Polskie Badania Internetu. Jeszcze większy odsetek spośród uczestniczących w sondażu (niemal 40 procent) przyznał, iż to właśnie na ten cel najchętniej przeznacza swoje oszczędności. O randze tej deklaracji najlepiej niech świadczy fakt, iż odkładać na wojaże chciało nawet więcej respondentów aniżeli na budowę domu! Jeśli przyłożyć te proporcje do szacowanej oficjalnie na ok. 700 tysięcy ludzi polskiej społeczności na Wyspach Brytyjskich, to okaże się, że znajdziemy wśród niej co najmniej 150- 200 tysięcy osób, które mają pieniądze i wielką ochotę, by ruszyć w świat.
Sondaż nie pokazuje, które kierunki najczęściej wybierają polscy emigranci. Z całą pewnością turystyczna żyłka nie ciągnie ich jednak do Starego Kraju (ok. pół miliona gości zza kanału la Manche, którzy co roku odwiedzają Polskę to raczej obywatele Zjednoczonego Królestwa). Przedstawiciele rodzimej branży turystycznej najwyraźniej pogodzili się z porażką i niespecjalnie zabiegają o zmianę takiego stanu rzeczy. Przeprowadzona trzy lata temu kampania promocyjna „Pochwalmy się Polską” (skierowana była zarówno do rdzennych Wyspiarzy, jak i przebywających tam Polaków) nie przyniosła rewelacji, bo i trudno było się ich spodziewać skoro reprezentować miały nas w niej takie hity jak żurek, bigos, oscypek, ciupaga czy kwaśnica. Dziś w Polskiej Organizacji Turystycznej oraz jej regionalnych oddziałach daremnie pytać o jakieś specjalne, skierowane do emigrantów kampanie promujące pobyt w Starym Kraju. Dr Krzysztof Łopaciński, wiceprezes Instytutu Turystyki nie jest zresztą tym specjalnie zaskoczony. On mówi wprost: z punktu widzenia planującego urlop emigranta Polska nie jest konkurencją dla krajów południowej, czy zachodniej Europy.