Całus w oba policzki Polski
W ostatnich latach przeczytaliśmy w brytyjskich mediach mnóstwo historii o Polsce i o Polakach – tych prawdziwych i nieprawdziwych, pozytywnych i tych nie do końca. Śmiało możemy jednak powiedzieć, że tutejsi dziennikarze lubują się dużo bardziej w oczernianiu Polaków niż w ich wychwalaniu.
Tym bardziej zaskakujący był artykuł słynnego krytyka restauracyjnego, AA Gilla w „The Style Magazine” – niedzielnym dodatku do dziennika The Times. W niedzielę 17 kwietnia Gill opisał polską restaurację Daquise na South Kensigton w Londynie. Co ciekawe jednak, artykuł Gilla, prócz wychwalania polskich śledzi, buraczków z chrzanem, pierogów czy pulpetów („Pulpety is such a pretty word: you might consider it for your next girl-child, or small dog”), był pełen adoracji i wdzięczności dla nas. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Gill obraził już w swoich artykułach wiele grup społecznych i narodowości: ludzie pochodzący z miasta Norfolk, Albańczycy, Niemcy, lesbijki, biseksualiści, geje czy transwestyci nie są jego największymi fanami. Dla nas jednak był on niezwykle przychylny:
„Zanim Polacy stali się sprzątaczami Unii Europejskiej, zdążyli ocalić ten kontynent 3 razy” – pisze AA Gill. „Bez Polaków zginęlibyśmy bezpowrotnie w odpływie. Jan Sobieski, ze swoją niezłomną kawalerią, na koszt całego swojego narodu, pokonał Ottomanów u wrót Wiednia, zapewniając tym samym, że Westminster Abbey nie przeobraził się w meczet. To polscy piloci mieli też największy wkład w walce o Brytanię. Polski szwadron miał najwięcej trafień. I jeszcze ‘Cud nad Wisłą’: W 1919 r. Lenin po pokonaniu Białych Rosjan, chciał rozprzestrzenić komunizm na resztę Europy. Drzwiami do Zachodu była Polska. W innych miastach europejskich planowano już powstania, w razie kapitulacji Polski. Jej armia została przybita do wrót Warszawy, a potem, ku zaskoczeniu wszystkich, nadal tam trwała, nie tylko pokonując Rosjan, ale goniąc ich ze swojej ziemi z niezwykłą buńczucznością i ostentacją.”
W kolejnej części Gill wychwala polskie zupy, pierogi, które zamawia nie tylko na danie główne ale również na słodko, na deser. Kończy słowami: „Daję restauracji Daquise maksymalną ilość gwiazdek, a Polsce buzi w oba policzki. Dużo zawdzięczamy Polakom. Zrobili dla nas tak wiele. O wiele więcej niż my dla nich; moja recenzja to oznaka przyjaźni i wyrazy wdzięczności: za bramy Wiednia, wojnę o Brytanię i „Cud nad Wisłą”.
Nie taki diabeł straszny – ciąg dalszy
„Nikczemny” felietonista i krytyk restauracyjny, Giles Coren również nieco bardziej przychylnie pisze o nas Polakach od czasów rozmowy, jaką z nim przeprowadziłam. Podczas wywiadu w grudniu 2010 roku, Giles tłumaczył i próbował uzasadnić dlaczego napisał swój artykuł „Two waves of Immigration – Poles Apart”, w którym na łamach dziennika The Times twierdził, że Polska neguje swój udział w Holokauście. Artykuł skutkował nadesłaniem do redakcji The Times wielu listów ze skargami, w tym jednego od Ambasador RP, Barbary Tuge-Erecińskiej. Giles swoje, a my swoje – rozmowa wywołała falę listów, komentarzy i telefonów do redakcji Cooltury.