Kilka prostych zasad
Najczęściej każdy z nas kupuje oczami. Nie zastanawiając się nad przydatnością czegokolwiek. Nie tyle przydatnością do spożycia, co w ogóle. Jest, to zwracamy na to uwagę. Ładnie wygląda, to czemu nie kupić? A tak naprawdę, do zakupów bardzo łatwo się przygotować. Niektórzy robią listy stałych produktów, kupowanych regularnie. Przed wyjściem do sklepu, sprawdzają listę, skreślają z niej to, co w domu jest i na co nie trzeba wydawać pieniędzy. Inni robią listę zakupów, niezbędnych w danej chwili i kurczowo się jej trzymają. Nawet jeśli podobny produkt z darmowym batonikiem jest tylko o kilka pensów droższy. – Nigdy nie robić zakupów o pustym żołądku. – przestrzega Pan Andrzej.
– Na głodnego kupuje się więcej. W naszym domu od pokoleń obowiązuje pewnego rodzaju zakaz wychodzenia na zakupy przed śniadaniem, czy przed obiadem. – dodaje.
Niektórzy sugerują zakupy po południu, bez stresu, bez niepotrzebnej bieganiny i nerwówki. Zdecydowana większość przyznaje, że jeśli rzeczywiście potrzebujemy tylko kilka rzeczy, nie warto brać koszyka. A jeśli ilość kupowanych towarów jest wystarczająca i zmieści się w koszyku, nie bierzmy wózka. Jeśli jest taka możliwość, nie powinno się zabierać dzieci na zakupy.
Inną kwestią są zakupy rodzinne. Wiele supermarketów wie, że dzieci potrafią wymóc na rodzicach dany zakup, więc na poziomie ich oczu też znajduje się wiele pułapek, których dorośli nie widzą. A jeśli do tego miła pani zaproponuje dziecku, lub nam samym próbkę nowej czekolady, soku czy ciastek, dość często cała paczka za chwilę ląduje w koszyku.
– Tata i dziecko to najgorsza kombinacja. – śmieje się pani Iwona. – Mój mąż nigdy nie potrafi odmówić naszej Kasi. Dlatego staram się zawsze mieć ich przy sobie, bo wtedy mogę kontrolować to, co się dzieje. Gorzej, kiedy się rozejdziemy. Oni potem zawsze wracają z pełnymi rękami. – dodaje.
Jeszcze inni decydują się kupować produkty przecenione, takie jak wędliny, czy mięso, których data ważności i przydatności do spożycia kończy się na przykład następnego dnia.
– To i tak ląduje w zamrażarce, więc się nie zepsuje. A na jakiś weekendowy większy obiad w sam raz. Oczywiście, nie trzymam takich produktów w zamrażarce w nieskończoność, ale przecież w ten sposób przedłuża się okres przydatności. – zaznacza Pani Teresa.
Dość często jest tak, że wychodzimy po drobiazg, a wracamy z pełnymi siatkami. Źli na siebie samych, że daliśmy się naciągnąć na coś, czego nie potrzebujemy. Zadaniem supermarketu jest sprzedać, a naszym zadaniem jest kupić. Czyli wydać pieniądze, bo z tego rozliczani są potem szefowie sieci, czy też managerowie danych placówek. Ale w pogoni za zakupami warto też pamiętać o małym szczególe. W wielu przypadkach zawsze alternatywą są sklepy sieci Poundland czy 99p.
Filip Cuprych, Cooltura