Swoich rodaków nie oszczędzają zresztą również udzielający się na internetowych forach emigranci. Wypominają im wszystkie,dobrze znane ze Starego Kraju przywary: niechlujstwo, pijaństwo, zamiłowanie do szwindli oraz nieżyczliwość.
- Nie przyznałem do tego, że jestem Polakiem przed "rodakami" kiedy pracując w sklepie przyszedl jeden z drugim i posługując się mieszaniną łamanej angielszczyzny i polskich przekleństw zamawiał kanapkę komentując jednocześnie do drugiego mój poziom inteligencji i brak zrozumienia o co mu chodzi (...) Skoro w Polsce takiemu nie dałbym złotówki na piwo, to z jakiej racji mam to robić tutaj, bo co, bo też się urodził między Odrą a Bugiem? Czy posiadanie książeczki z tym samym orzełkiem zobowiązuje mnie do kochania wszystkich z podobnymi książeczkami? - pisze jeden z forumowiczów na portalu polonijnym.
- Ja też się wstydzę za Polaków w UK. Potrafię ich rozpoznać z daleka.Tłuste i niezadbane włosy, bazarowe ubrania, tandetne wózki i brzydko ubrane dzieci - wtóruje mu inny internauta, udzielający się na portalu dobramama.pl.
- Życzliwość nie jest cechą Polaków za granicą - Polak Polakowi wilkiem i najchętniej by cię okradli albo zgnoili - puentuje były emigrant na forum portalu money.pl.
Przykłady podobnych wpisów można by mnożyć. Charakterystyczne jest to, że o ile w przypadku każdego innego, poruszanego na forum wątku związanego z emigracją natychmiast wybucha awantura, której uczestnicy przerzucają się argumentami (oraz inwektywami), to tego typu opinie raczej nie wywołują polemiki. Daremnie szukać ripost w rodzaju: to nieprawda, tworzymy tu na Wyspach wspaniałą wspólnotę, w której każdy Polak może liczyć na pomoc rodaków.
A zatem wojna polsko - polska na angielskiej ziemi jest faktem? Nie wszyscy godzą się z taką opinią. Dr Agata Zygmunt, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego
docenia skalę przeprowadzonego przez PBI sondażu, lecz sugeruje, by z podanych w nim deklaracji nie wyciągać nazbyt daleko idących wniosków.
- To, że ktoś negatywnie wypowiada się o innych Polakach nie musi jeszcze oznaczać, że w codziennym życiu faktycznie nie utrzymuje z nimi żadnych więzi. Pewnie w wielu przypadkach ktoś taki jest wręcz skazany na towarzystwo swoich rodaków. Pracuje z nimi, mieszka wśród nich, pewnie ma jakiś przyjaciół i dobrych znajomych. Wątpię, aby wobec tych najbliższych sobie osób żywił taką niechęć o jakiej mówi w sondażu. Nie sądzę też, aby na podstawie tych wypowiedzi można mówić o całkowitym braku solidarności między przebywającymi na emigracji Polakami. Zdarzają się różne zachowania, ale nie generalizujmy. Z informacji, które otrzymuję wynika, że w sytuacjach kryzysowych emigranci mogą liczyć na pomoc ze strony swoich rodaków - uważa dr Zygmunt. Nawet jeśli jednak nie jest zupełnie beznadziejnie, to wyniki sondażu nie napawają optymizmem i dają sporo do myślenia. Z czego wynika tak duża osób deklarujących niechęć do swoich rodaków? Zdaniem socjologów być może odpowiedzi należy szukać w nieprzyjemnościach, jakich polskim emigrantom zdarzało się doznać ze strony gospodarzy (najczęściej na takie traktowanie skarżyli się polscy emigranci w Holandii podkreślając obrażliwe żarty i gorsze warunki zatrudnienia).