Przedstawiciele linii lotniczych ogłosili, że w październiku planują wprowadzić ograniczenia dotyczące podróżowania najmłodszych pasażerów. W praktyce wyglądać ma to tak, że na niektórych trasach dzieci w ogóle nie będą mogły latać. Co więcej bilety na tych trasach mają być droższe, bo bardziej ekskluzywne.
Na tak interesujący pomysł dyrekcja firmy wpadła po zapoznaniu się z wynikami badań przeprowadzonych wśród tysiąca pasażerów różnych państw europejskich. Z ankiety wynikało, że ponad połowa z nich gotowa byłaby zapłacić za bilet wyższą cenę, byle tylko uniknąć w samolocie towarzystwa dzieci. Ponad 1/3 ankietowanych stwierdziła, że towarzystwo dzieci zepsuło im przelot, a blisko 1/5 chciała, by Ryanair wprowadził limit na liczbę dzieci na pokładzie.
Ankietowani argumentowali swoje odpowiedzi tym, że pasażerowie z dziećmi bywają denerwujący, ponieważ oczekują specjalnego traktowania, nie reagują, gdy dzieci przeszkadzają innym, stawiają się do odlotu w ostatniej chwili i wymuszają przepuszczenie poza kolejką, a dzieciom pozwalają biegać, hałasować i kopać siedzenia. Rzecznik Ryanair całą sprawę skwitował krótko. - Z uwagi na wyraźny popyt na bezdzietne loty, Ryanair wprowadzi je w najbliższym sezonie jesienno-zimowym na popularnych trasach - powiedział.
Źródło: PAP
8 komentarzy
3 kwiecień '11
Radial napisała:
w piątek leciałam samolotem, było na pokładzie sporo dzieci, tak naprawdę podróż psuł czterolatek, który zachowywał sie jak małpka wypuszczona z klatki, a im bliżej lądowania tym zachowywał się głośniej, a jego rodzice? cóż, czytali gazety. W końcu jeden z pasażerów zaczął zwracać uwagę małemu, tatuś się na chwilę ocknął. Uważam, że dziećmi można się zająć zabierając do samolotu książeczki czy kredki bądź zabawki. Ale to rodzic powinien tego dopilnować i jeżeli faktycznie zrobią wybiórkę którymi liniami polecą dzieci a którymi nie to wyłącznie zasługa rodziców, którzy nie interesują się dzieckiem i pozwalają mu na wszystko.
profil | IP logowane