Protest planuje personel pokładowy linii British Airways. To już czwarty raz w ostatnich 18 miesiącach. Od tego czasu pomiędzy pracownikami i szefostwem przewoźnika trwa ostry spór. Starają się go łagodzić związkowy z Unite. To właśnie oni próbują obecnie wyperswadować personelowi pokładowemu British Airways organizowanie protestu przed świętami wielkanocnymi – pisze „Guardian”.
Związkowcy zbadali nastroje pracowników BA. Ośmiu na dziesięciu ankietowanych domaga się kolejnych form protestu. To nieznacznie lepiej niż kilka miesięcy wcześniej, jednak sytuacja nadal rodzi poważne zagrożenia w funkcjonowaniu największych brytyjskich linii lotniczych.
Widać jednak niewielkie złagodzenie stanowisk obu stron. Związkowcy odmówili akceptacji dla strajku przed Wielkanocą, nie chcą zgodzić się na takie daty protestu. Z kolei władze British Airways zobowiązały się do przygotowania planu awaryjnego w przypadku, gdyby do strajków jednak doszło w tak gorącym okresie.
- To wszystko pokazuje jak bardzo personel pokładowy British Airways jest zdeterminowany w dążeniu do sprawiedliwości – komentuje Len McCluskey z Unite. – Staramy się pokazać powagę sytuacji zarządowi linii lotniczych i podpowiedzieć, w jaki sposób można zdobyć zaufanie pracowników poprzez szukanie kompromisów. Będziemy kontynuować rozmowy z przewoźnikiem do czasu znalezienia rozwiązania tego sporu – dodaje McCluskey.
Współpraca zamiast konfrontacji
A historia sporu sięga 2009 roku, kiedy w British Airways miały miejsce duże redukcje pracowników. Pojawiły się pierwsze strajki, w tym jeden 22-dniowy protest z udziałem tysięcy osób. Obecnie władze BA chcą iść na kompromis. Podkreślają, że do strajków gotowych jest mniej niż połowa załogi stanowiącej łącznie 13,5 tys. osób. – Czas na współpracę, nie na konfrontację. Od początku miesiąca rozmawiamy ze związkowcami i nadal będziemy prowadzić ten dialog. Mamy nadzieję, że uda się rozwiązać problem, czego chce zdecydowana większość naszej załogi – mówią przedstawiciele British Airways.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk