Gdy sprawa wyszła na jaw policja zatrzymała nauczyciela. Mężczyzna przyznał się do potajemnego fotografowania uczniów, którzy rozbierali się w szatni przed zajęciami z wychowania fizycznego. 28-latek dysponował aparatem ukrytym w piórze – pisze „Daily Mail”.
Sprawa zakończyła się przed sądem w Chippenham, gdzie mężczyzna przyznał się również do ściągania z internetu pornografii dziecięcej. Szkoła w Calne, gdzie uczył, rozwiązała z nim umowę o pracę.
Był dobrym nauczycielem
Policjanci w domu Richarda Watkinsa znaleźli ponad 23 tysiące pedofilskich zdjęć. Komputerowe archiwum powstawało przez dwa lata. Na wczorajszą rozprawę do sądu przybyła kilkunastoosobowa grupa rodziców dzieci oraz pracowników szkoły. Usłyszeli jak 28-latek przyznaje się do 28 zarzutów. Wśród nich były m.in. wspomniane pobieranie niedozwolonych treści z sieci oraz potajemne fotografowanie uczniów w negliżu.
Obrońca nauczyciela William Hazelton: - Mój klient jest bardzo zawstydzony i wykazuje skruchę. Wie, że zawiódł samego siebie. Ale przede wszystkim zawiódł wszystkich w szkole – współpracowników i uczniów. Watkins zawsze myślał, że będzie nauczycielem do końca życia, był dobrym nauczycielem i ta praca sprawiała mu dużo radości. Pamiętajmy też o fatalnych skutkach całej sprawy dla rodziny Watkinsa. W momencie aresztowania jego żona była w ciąży – mówi adwokat.
- Oskarżony przyznał, że archiwizował zdjęcia dla własnej satysfakcji. Ich oglądanie sprawiało mu przyjemność. Po prostu dzieci wydawały mu się atrakcyjne seksualnie – mówi prokurator Alastair Nisbett.
Zdradliwe IP
Jak sprawa się wydała? Policja namierzyła 28-latka w internecie. Numer IP jego komputera znalazł się na liście użytkowników pobierających nielegalne zdjęcia. – W chwili aresztowania mój klient wziął cała odpowiedzialność za swoje czyny oraz dane zawarte na dysku. Od razu też zaczął współpracować z policją, nie robił żadnych utrudnień – podkreśla obrońca mężczyzny.
Richard Watkins został zwolniony za kaucją. Dalej będzie odpowiadał z wolnej stopy. Wyrok poznamy w najbliższym czasie, jak na razie sąd nie podał dokładnej daty.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk