Plebanek, młodsza o parę lat od Izabeli Filipiak, należy do pierwszego pokolenia, które skończyło studia w fazie kapitalizmu. - Praca czyhała na nas, myśmy o nią nie zabiegali. Zabiegano o nas. Większość moich znajomych ze studiów zrobiła niesamowite kariery w Polsce. Pracowałam kilka lat w kraju, jako dziennikarka, ale w pewnym momencie poczułam, że muszę wyjechać. Zaznaczam - nie powodowały mną względy finansowe - wręcz odwrotnie - zostawiałam bardzo dobrą pracę, świetne zarobki i kapitalnie zapowiadającą się karierę, dla… przygody - opowiada.
Travellersi
Plebanek zdecydowała się na wyjazd do Szwecji. Powody do wyjazdu podała dwa - w czasie studiów była na praktykach w tym kraju i bardzo jej się podobało, a ponadto od dziecka miała słabość do Astrid Lindgren… Obecnie Plebanek mieszka w Brukseli. W 2010 roku wydała książkę "Nielegalne związki", która, jak sama podkreśla, nie opowiada o ludziach jej pokolenia, ale o pokoleniu jej dzieci - tzw. trzeciej generacji. Oni nie są związani z jednym miejscem zamieszkania, czy z jednym "pierwszym językiem" - to ludzie kilkujęzyczni od urodzenia, których dom jest tam, gdzie akurat przebywają, a tożsamość nie "wyrasta" z rodzinnej ziemi, a z historii rodzinnych, przekazywanych sobie z pokolenia na pokolenie. - Ja już na zawsze pozostanę Polką, ale moje dzieci stanowią już "trzecią generację", pokolenie Travellersów - wyjaśnia.
Jak zaznaczał prowadząca, dr Urszula Chowaniec, doświadczenia emigracyjne obu pisarek są dość różne od tych, które można byłoby usłyszeć od Polaków, którzy wyjechali z kraju po 2004 roku. W trakcie poprowadzonej w trakcie spotkania dyskusji padło wiele pytań ze strony przybyłych: o doświadczenia innych pisarzy, nie Polaków, nawiązujących do tematu migracji; o przekraczanie granic w literaturze tzw. kobiecej (feminizującej); a także o status "unijnej emigracji", którą ciągle postrzega się wyłącznie, jako zarobkową - i której kultura wyższa, w tym literatura, jest zbędna… Wiele miejsca poświęcono takim zagadnieniom jak: kim w dzisiejszych czasach jest emigrant, lub jak to zaznaczyła prowadząca spotkanie - migrant; czy ciągle można jeszcze mówić o literaturze "emigracyjnej", skoro potrzeby i założenia tej literatury całkowicie się zmieniły.
Nawiązano również do sytuacji społeczno-politycznej zarówno Polski, jak i Europy, gdzie silne dążenia zunifikowania się społeczeństw, rozbijają się o ciężki nacjonalizm i ksenofobię wywołaną ostatnim kryzysem ekonomicznym. Ponad to poruszono pokrótce sytuację polskiej literatury feminizującej, gdzie na propozycję zarzucenia podziału na literacki dyskurs męski i żeński (Marek Kazmierski), pisarki odparły, że choć na świecie ten temat zaczyna być "passe", w Polsce jest ciągle jeszcze aktualny. Postawiono tak wiele pytań i poruszono tak wiele wątków, że tak naprawdę dyskusje na dobre rozgorzały, kiedy trzeba było zamknąć debatę i się pożegnać.
Ku rozczarowaniu wielbicieli obydwu pisarek, nie można było zakupić żadnych z ich ostatnich książek. Jednakże wystąpienie Izabeli Filipiak i Grażyny Plebanek - pod czujnym okiem dr Urszuli Chowaniec, wypadło tak ciekawie - dla obydwu stron, jak zaznaczały pisarki - że obiecały z przyjemnością zawitać do Londynu w najbliższej przyszłości.
Kończąc spotkanie z autorkami, dr Urszula Chowaniec, porównała je do bohaterki Marii Kuncewiczowej, Róży, która choć była Polką, całe życie była traktowana jak obca - z różnych względów. Jednakże nie można oprzeć się wrażeniu, że główną postać z powieści Kuncewiczowej od bohaterek spotkania w LSE dzieli nie tylko ponad 100 lat, ale też zmieniająca się rola obcego w społeczeństwie. Kto wie, może już niebawem słowo - cudzoziemka, będzie pozbawione całkowicie swego pejoratywnego wydźwięku?
Justyna Daniluk, Dziennik Polski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.