- Mieszkasz na Wyspie od października 2005 roku. Czy wciąż uważasz, że mimo kryzysu,Irlandia to kraj „nieskończonych możliwości dla tych, którzy maja odwagę, aby tutaj robić po prostu swoje”?
Emilia Marchelewska: Nadal mam poczucie, ze w Irlandii można wiele osiągnąć, ze łatwiej "się wybić" w mniejszej społeczności. Pewne rzeczy są tu łatwiejsze, przynajmniej w mojej działce, jestem jakby bardziej widoczna. A abstrahując od Irlandii, uważam, Ci, którzy maja odwagę robić swoje bez oglądania się na innych, są często na wygranej pozycji.
- Dziennikarstwo czy wolontariat i praca dla innych? – co zwycięża teraz w życiowej i zawodowej postawie Emilii Marchelewskiej?
Dziennikarstwo było tylko drogą do czegoś innego. Do poznawania ludzi, do rozpracowywania problemów społecznych, do zmieniania świata, do zarabiania pieniędzy. To zmiana i usprawnienie jednostki oraz społeczności jest motorem moich działań. Byłam dziennikarzem i redaktorem takich tytułów jak Szpila, Herald, vaveeva.com, ale dopiero działalność w Forum Polonia I teraz praca w Cairde daje mi poczucie spełnienia.
- Jak zmieniała się Polonia na Wyspie, jej problemy i nadzieje od 2004 roku?
Polonia dojrzała. "Rozbudowała" się i dojrzała jej infrastruktura społeczna, rozumiem przez to, ze nie ma już takiej wolnoamerykanki, jak poprzednio w światku polonijnych działaczy. Na innym poziomie zmieniło się podejście do Polaków do Irlandii. Wydaje mi się ze wielu z nas czuje się tu już jak w domu. Sporo osób chce tu zostać na stałe. Wykonane dla rządu polskiego badania socjologiczne wskazują, ze zmieniła się natura emigracji z Polski, teraz już nie mówimy o emigracji zarobkowej a emigracji rodzin.
Niektóre problemy adaptacyjne Polaków w Irlandii po 6 latach pozostają nadal aktualne, tj. bariera językowa czy wiedza i dostęp do serwisów. Ze względu na sytuację ekonomiczną Irlandii zdecydowanie trudniej uzyskać pomoc socjalną. Można wysunąć tezę, ze w tym momencie zachodzi selekcja naturalna polskiej społeczności, osoby, które są mocniej związane z Polska wyjeżdżają, te zdeterminowane by tutaj ułożyć sobie życie, zostają pomimo przeciwności losu. Ludzie chcą żyć godnie i być szczęśliwi, to kieruje ich wyborami.
- Jesteś nazywana przez wiele osób „siłaczką na Wyspie”, ponieważ wciąż coś organizujesz, przygotowujesz, podpowiadasz, pomagasz innym... Począwszy od współpracy z Centrum Informacji i Kultury, przed redakcję ‘Heralda’, kończąc na działaniach w Forum Polonia stawiasz sobie za cel łączenie Polaków na Wyspie i niesienie im pomocy... Skąd ten zapał?...
Lubię angażować się w rzeczy, które są warte zachodu, przyczyniają się do poprawy losu innych. Pracowałam wcześniej w biznesie i choć robiłam wiele podobnych rzeczy, co teraz, jednak innych był ich sens i cel – by ktoś się wzbogacił. Nie było to dla mnie wystarczającym motywatorem. Bohaterka Żeromski poświęcała się dla innych, ja potrafię zachować granice i czerpie z moje pracy dużo satysfakcji.
- Nie sposób nie zapytać także o projekt vaveeva.com. W jednym z wywiadów ze mną powiedziałaś wtedy: „Bycie redaktorem wielojęzycznego portalu to duże wyzwanie z jednej strony, z drugiej to możliwość rozwoju dzięki pracy z ludźmi, którzy już wiele osiągnęli na swojej drodze zawodowej.” Wciąż tak jest?
Zdecydowanie!! Jestem wdzięczna losowi, ze mogę współpracować z organizacjami tj Amnesty International, czy UNICEF, z ludźmi, którzy są bardziej doświadczeni, którzy mnie inspirują. Uczę się od nich profesjonalizmu, oraz nastawienia do ludzi i życia. Wyzwania mnie stresują, ale jestem chyba uzależniona od adrenaliny...
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.