Wciśnij to dziecku
Innym problemem, na który wskazują demonstratorzy, są metody sprzedaży narzucane pracownikom przez niektóre firmy. Np. w nieistniejącym już Overbreaku regularnie organizowano spotkania, w czasie których przekonywano, by w pracy wyzbyć się wszelkich skrupułów. „Liczą się liczby” powtarzali menadżerowie. Sprzedawcy niemal na pamięć uczyli się formułek, które miały pomóc w osiąganiu „targetów”. Brak skrupułów bywa niezbędny, ponieważ oferowane zabawki są często drogie i kiepskiej jakości. Kosztujące 30 funtów helikopterki rozpadają się po pierwszym użyciu. Zmywalne markery są w rzeczywistości niezmywalne. A przeznaczone dla pięciolatków „magiczne” farbki wymagają pomocy dorosłego.
– Najgorsza jest konieczność wciskania dzieciom czegoś, co nie działa. Niektórzy demonstratorzy potrafią być w tym szczególnie bezwzględni – mówi Barbara Błędniak. Jednocześnie podkreśla, że takie praktyki dotyczą jedynie dwóch lub trzech firm. Inne są rzetelne i praca dla nich rzeczywiście może być dobrą i rozwijającą zabawą. Trzeba jednak zwracać uwagę na warunki zatrudnienia oraz rodzaj i jakość oferowanych zabawek. Zwykle jasne oczekiwania, umowa oraz ściśle określone zasady wynagrodzenia są gwarancją satysfakcji. Pracy w firmach zajmujących się sprzedażą zabawek można szukać przede wszystkim przez londyński serwis Gumtree oraz bezpośrednio u menadżerów stoisk w poszczególnych sklepach. Pod warunkiem dobrej znajomości języka, kontaktowości i odrobiny bezczelności, o pracę – zwłaszcza przed feriami, wakacjami oraz świętami – nie jest trudno. Na krótką metę może to być doskonała przygodą, która pozwoli na poznanie wielu ciekawych osób oraz szybkie rozwinięcie umiejętności interpersonalnych. Trzeba jednak pamiętać, że jest to zajęcie na „chwilę”.
Tomasz Borejza, Praca i Życie za Granicą