24/02/2011 13:31:00
- To pozytywne zaskoczenie. Spodziewaliśmy się, że z racji gospodarczego kryzysu Anglicy będą znacznie gorzej oceniać obecność Polaków w swoim kraju - przyznaje Justyna Frelak. Od razu zwraca jednak uwagę, że o ile Wyspiarze dość pozytywnie oceniają wpływ polskich emigrantów na ogólne funkcjonowanie gospodarki, to przy bardziej szczegółowych pytaniach (zwłaszcza tych dotyczących wpływu Polaków na codzienne życie "krajowców") odsetek pozytywnych ocen zdecydowanie spada. I tak, 59 procent respondentów upatruje w polskiej "inwazji" na Wyspy przyczyn spadku wynagrodzeń (tylko niespełna co piąty widzi inną przyczynę dla tego faktu). Jeszcze więcej, bo aż 60 procent wini nas za wzrost bezrobocia i wydatków na pomoc socjalną (tutaj również ilość naszych obrońców nie przekracza 20 proc.). Taki sam odsetek ankietowanych mówi wprost: Polacy w Wielkiej Brytanii zabierają pracę Brytyjczykom!
- Wciąż zatem pokutuje wizerunek Polaka, który za marne pieniądze łapie się każdego zajęcia, pogarszając sytuację rodzimych mieszkańców na tamtejszych rynku pracy, a do tego chętnie wyciąga ręce po państwowe zasiłki. Być może takie postrzeganie polskich emigrantów wynika po części z nieprzygotowania lokalnych władz na duże rozmiary migracji z nowych krajów członkowskich Wspólnoty. Jeśli w jakiejś małej miejscowości nagle okazało się, że zaczyna brakować mieszkań dla przyjeżdżających, a połowa dzieci w klasie mówi po polsku, to część "starych" mieszkańców może poczuć się zagrożona skalą napływu emigrantów - wskazuje Justyna Frelak.
Na gruncie kontaktów międzyludzkich Polacy mają wśród Wyspiarzy dość dobre notowania. Przeszło dwie trzecie procent uczestników sondażu nie ma nic przeciwko temu, aby wśród jego najbliższych przyjaciół znaleźli się przybysze znad Wisły (jako turystów akceptuje nas 93 proc. Brytyjczyków). Zbliżony odsetek deklaruje, że chętnie powitałby Polaka w roli swego najbliższego sąsiada, a blisko 60 procent Wyspiarzy byłoby skłonnych zaakceptować polską synową lub zięcia. Co ciekawe polsko - angielski ożenek ma wyższe notowania od... polskiego szefa! Na pracę pod kierownictwem Polaka godzi się zaledwie 53 procent uczestniczących w sondażu Anglików (27 proc. powiedziałoby w takiej sytuacji stanowcze "no way", w przypadku mieszanego małżeństwa oponentów jest o sześć"oczek" mniej). Wyraźnie widać też, iż brytyjska gościnność i aprobata polskiej obecności na Wyspach ma typowo ekonomiczne i zdroworozsądkowe (by nie powiedzieć wyrachowane) podłoże. Chcecie u nas pracować? Ok, pracujcie! Ktoś przecież musi obsługiwać gości w restauracjach i hotelach. Na pracy jednak poprzestańcie, odłóżcie tyle pieniędzy ile wam potrzeba i... wracajcie do domu! Tak zdaje się mówić znaczna część pytanych przez Instytut Spraw Publicznych Brytyjczyków. Już tylko bowiem 47 procent z nich godzi się na to, by przebywający w UK Polacy zamieszkali tam na stałe (niemal jedna trzecia jest temu kategorycznie przeciwna). Dokładnie tyle samo zwolenników, co przeciwników (po 39 proc.) zyskał pomysł przyznania polskim emigrantom brytyjskiego obywatelstwa, ale prawdziwym szokiem dla większości Wyspiarzy wydaje się być wizja Polaka w lokalnym samorządzie. Taki scenariusz byłoby skłonne zaakceptować jedynie 38 procent uczestników ankiety. Niespełna 20 proc. z nich się waha (lub nie ma zdania), natomiast ponad 40 procent pytanych Brytyjczyków zdecydowanie nie zgadza się na to, by przybysze z Polski angażowali się w życie polityczne w swoim nowym miejscu zamieszkania. Innymi słowy, praca dla Polaków, władza dla Anglików!
- Być może to wynik postrzegania Polski jako kraju, który stosunkowo niedawno dołączył do grona państw demokratycznych. Do tego dochodzi opinia o panującej w Polsce biurokracji i korupcji. Z punktu widzenia Brytyjczyków przedstawiciele takiego kraju mogą niespecjalnie nadawać się do sprawowania władzy, choćby nawet tej lokalnej - komentuje wyniki tego sondażu Justyna Frelak.
Zbierając dane do raportu analitycy Instytutu Spraw Publicznych zapytali też Brytyjczyków o produkty lub marki, kojarzące im się z Polską. Wynik tej części sondażu nie pozostawia złudzeń: o jakimkolwiek podboju Wysp przez towary "made in Poland" nie ma mowy! Zaledwie co piąty z respondentów był w stanie wymienić jakikolwiek polski produkt (byli to głównie ci, którzy mieli kontakt z Polakami lub Polską). Co to oznacza? Ano tyle, że polski eksport (czytaj: wędliny, piwa, sery i inne produkty spożywcze) do Zjednoczonego Królestwa znika głównie w żołądkach tamtejszej Polonii. Rodowici Wyspiarze trzymają się tradycyjnych produktów z angielskiej kuchni. Dlaczego, że im tak smakują, czy dlatego, że nic nie wiedzą o polskich frykasach? Nad tym już powinni zastanowić się handlowcy i marketingowcy polskich firm spożywczych.
Krzysztof Kruk, Magazyn Emigrant
25 luty '11
Argosman napisał:
profil | IP logowane
24 luty '11
Cowboy napisał:
profil | IP logowane
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Skup metali kolorowych 0773882127...
Skup metali kolorowych i stali.Działamy na terenie całego Lo...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...