Naukowcy przez dwa lata – od 2007 do 2009 – przeprowadzili blisko stop rozmów z mieszkańcami najbardziej „twardych” dzielnic Belfastu. Z badań wynika, że PSNI nie spełnia oczekiwań mieszkańców miejsc najbardziej dotkniętych przez konflikt. Policja nie zgadza się z wynikami ekspertyzy, naukowcy przytaczają jednak zdanie zarówno mieszkańców, jak i działaczy społecznych, że PSNI nie radzi sobie z zapewnieniem mieszkańcom poczucia bezpieczeństwa, nie ma też pomysłu na tak zwane „zachowania aspołeczne” młodzieży.
- To prowadzi do wzrostu akceptacji dla działań „policyjnych” prowadzonych przez ugrupowania paramilitarne – mówi, cytowany przez BBC, dr John Topping z Ulster University. – Paramilitarne ugrupowania wypełniają pustkę.
Jeden z lojalistycznych rozmówców badaczy powiedział, że każda dzielnica ma jakieś związki z ugrupowaniami paramilitarnymi, a politycy i szefowie policji po prostu „chowają głowy w piasek”. Rozmówca z protestanckiej dzielnicy dodał też, że od lat żyje w dzielnicy lojalistycznej, robotniczej dzielnicy i z roku na rok praca policji w tym miejscu jest coraz gorsza. „Działalność paramilitarnych została przez polityków zamieciona pod dywan, policja również się tym nie przejmuje”.
Rozmówca ze strony republikańskiej dodaje, że istnieje pewien poziom społecznej akceptacji dla działań paramilitarnych, gdyż mieszkańcy są sfrustrowani. Stąd też regularne informacje o „karnych postrzeleniach”, dokonywanych przez te ugrupowania m.in. na osobach podejrzewanych o handel narkotykami.
Policja oczywiście nie zgadza się z tezami raportu, uznając go za jednostronny. PSNI zaznaczyło, że paramilitarne ataki i sam problem tych ugrupowań to zadanie, które może rozwiązać tylko policja. Jednak nie może działać ona w zupełnej izolacji – co oznacza konieczność zaangażowania lokalnych liderów i polityków.
LinkPolska.com
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.