O
sprawie pisaliśmy w październiku. Groźny pożar wybuchł w Almera Polish Shop przy King Street w Blackburn. W akcji gaśniczej uczestniczyło aż sześć jednostek straży pożarnej oraz ciężki sprzęt do ratowania ludzi. Ogień bowiem szybko ogarnął sąsiednie budynki naruszając ich konstrukcję – czytamy w portalu thisislancashire.co.uk.
Sprawcę podpalenia zatrzymano kilka godzin po zdarzeniu, ale policja długo nie podawała żadnych danych o jego narodowości czy tożsamości. Tymczasem okazało się, że ogień podłożył Polak - 30-letni Sebastian Szydłowski. Obecnie odpowiada on przed sądem w Preston - nie tylko za podpalenia, ale także zagrożenia życia osób trzecich, bowiem w sklep nie był pusty.
Kłótnia i podpalenie
Śledczym udało się odtworzyć przebieg zdarzenia. Na początku października 30-letni Polak, który dość często robił zakupy w Almera Polish Shop, dwukrotnie kłóci się z personelem delikatesów. Skutkiem owych kłótni był zakaz obsługi tego klienta. 20 października Sebastian Szydłowski wlał do plastikowego wiadra benzynę na stacji w pobliżu polskiego sklepu. Następnie wszedł do delikatesów i rzucił wiadrem pełnym benzyny prosto w twarz jednego ze sprzedawców, któremu udało się szybko wybiec na zewnątrz.
Poważne szkody
W tym czasie Polak podpalił rozlany w sklepie łatwopalny płyn. Pojawiła się ogromna kula ognia, 30-latkowi cudem udało się uciec ze sklepu. W pościg rzucił się sprzedawca, na miejscu szybko pojawiła się policja - podpalacz został zatrzymany.
- To był bardzo duży pożar, który spowodował wiele zniszczeń. W budynku sklepu zawaliły się stropy, a sąsiednie budynki mieszkalne również zostały w poważnym stopniu uszkodzone. To, że nikt nie zginął, to prawdziwy cud - mówi Mark Winstanley z policji w Blackburn.
Wyrok w tej sprawie poznamy 21 marca.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk