Zdaniem MAK był to międzynarodowy lot cywilny ("jednorazowe zagraniczne wykonanie transportu osób"), którego dowódca podejmuje samodzielnie decyzję o lądowaniu bądź "odejściu" na inne lotnisko. Bierze też za nią całkowitą odpowiedzialność. Polska załoga kilkakrotnie dostawała informacje, że warunki na lotnisku nie odpowiadają minimum potrzebnemu do lądowania, ale ignorowała te komunikaty.
Już kontroler lotów w Mińsku ostrzegał, że na płycie lotniska Siewiernyj widoczność sięga najwyżej 400 metrów, a - zgodnie ze standardami tego obiektu - minimalna wymagana w Smoleńsku widoczność to 1000 metrów.
Tatiana Anodina ujawniła także, że na decyzje załogi mogła mieć także wpływ obecność w kokpicie szefa sił powietrznych, gen. Andrzeja Błasika, który był pod wpływem alkoholu. Miał we krwi 0,6 promila. Nie stwierdzono natomiast alkoholu we krwi pilotów.
Bezpośrednie przyczyny katastrofy: nie podjęcie terminowej decyzji o odejściu na zapasowe lotnisko, zniżenie się samolotu do wysokości znacznie niższej niż 100 metrów (na które pozwolił kontroler), nieuwzględnienie komunikatów systemu ostrzegania przed niebezpieczeństwem TAWS oraz presja na załogę.
Szefowa Międzynarodowej Komisji Lotniczej kilkakrotnie podkreśliła, że załoga tupolewa nie miała pozwolenia na lądowanie, a jedynie pozwolenie na próbę podejścia do lądowania do wysokości 100 metrów. Do próby lądowania miała też ośmielić załogę Tu-154 załoga Jaka-40, który wylądował nieco wcześniej w Smoleńsku. Oceniała ona widoczność na 200 metrów.
Tatiana Anodina stwierdziła, że stan lotniska w Smoleńsku nie miał wpływu na katastrofę. Odnotowano pewne braki w infrastrukturze obiektu, m.in. w oświetleniu - poza samym lotniskiem, na terenie miasta. Jednak zdaniem specjalistów MAK, braki te i tak w panujących warunkach atmosferycznych nie miały znaczenia dla rozwoju wydarzeń - oświetlenie tak czy inaczej było niewidoczne.
W trakcie śledztwa MAK - odrębnego od toczącego się jednocześnie śledztwa administracyjnego i postępowania kryminalnego (które mają wskazać osoby odpowiedzialne i winne katastrofy) - zbadano "narzędzia" pokładowe, symulowano nawigację samolotu, badano osprzęt lotniska Smoleńsk-2, analizowano dokumenty i instrukcje obsługi, z których korzystała załoga, zbadano fragmenty samolotu, a wreszcie - dokonano oceny kontrolerów i grupy zarządzającej lotami w Smoleńsku oraz oceny załogi i grupy zarządzającej lotem po stronie polskiej.