Jest to wynikiem protestu ambasady RP. "Wysłaliśmy (do redakcji) rutynowy list informujący, że to określenie jest nieprawdziwe, i wskazaliśmy na nazwę przyjętą przez UNESCO" - powiedział PAP rzecznik ambasady RP w Londynie Robert Szaniawski.
W wydaniu z 31 grudnia ub.r. w notatce informującej o skazaniu przez sąd w Krakowie szwedzkiego neonazisty Andersa Hoegstroema, zleceniodawcy kradzieży napisu "Arbeit Macht Frei", gazeta napisała, że napis ten wisiał "nad bramą polskiego obozu koncentracyjnego, w którym w czasie drugiej wojny światowej zginęło ok. 1,1 mln ludzi, głównie Żydów".
W liście ambasady RP wskazano na sformułowanie przyjęte przez UNESCO: "Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady (1940-45)".
Powtarzające się w prasie brytyjskiej, w tym w wielonakładowych publikacjach, określenie "polski obóz koncentracyjny" czołowy działacz polonijny Wiktor Moszczyński tłumaczy bardziej intelektualnym lenistwem i niedbałością redakcyjną niż złą wolą dziennikarzy.
W swoim blogu napisał on ostatnio, że "żadnemu byłemu brytyjskiemu jeńcowi wojennemu, który w czasie drugiej wojny światowej przeszedł przez obozy w Birmie, nie przyszłoby na myśl, by powiedzieć o nich 'birmańskie'. I nie bez powodu mówi się o nich 'japońskie'".
"Równie absurdalnym byłoby nazwanie muru Hadriana murem brytyjskim" - zauważa.
Według Szaniawskiego "polskich obozów koncentracyjnych" w brytyjskiej prasie jest ostatnio zdecydowanie mniej niż w minionych latach i zdarzają się głównie w prasie regionalnej.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.