Okazuje się, że płacić można dziś za wszystko. Od zwykłego wypełniania ankiet, przez klikanie w ekran, a kończąc na zwiedzaniu świata dzięki agencji turystycznej. Na posadę można liczyć też przy testowaniu wina, wódki czy corocznym biciu rekordu Guinessa w holenderskiej akcji Domino Day. Co prawda wakat na stanowisku zarządcy wysp tropikalnych, czyli „The Best Job in the World”, jest już zajęty, ale w internecie roi się od kolejnych atrakcyjnych propozycji.
W roli tajniaka
Najkrócej o mystery shopping? Praca rodem z filmu o agencie służb specjalnych, do tego połączona z przyjemnością. Do zadań tajniaka należy robienie zakupów w wyznaczonych sklepach i korzystanie z usług określonych firm. Główny cel to sprawdzenie jakości sprzedawanych artykułów i, co nie mniej istotne, kontrola zachowania personelu wobec klienta. Po każdej takiej wizycie mystery shopper przygotowuje raport z obserwacji dla zleceniodawcy. W jego codziennym rozkładzie jazdy dominują sieci handlowe i restauracje, ale pojawiają się też hotele, kluby nocne czy siłownie. Cała misja specjalna to gra warta świeczki. Godzina w roli tajniaka to 6 funtów (28 zł) w kieszeni plus zwrot poniesionych kosztów (w tym dojazdu).
Zawodowy tester
Podobne reguły obowiązują tych, którzy zdecydują się na współpracę ze znanymi markami w charakterze „pierwszego konsumenta”. Chodzi o to, by pomóc firmie ustalić, czy i w jakim stopniu dany artykuł spełnia oczekiwanie klienta. To o tyle dobra opcja, że większość badań wiąże się z codziennymi czynnościami, które i tak wykonujesz – jak mycie zębów czy pranie. Po okresie próbnym testowania produktu otrzymasz ankietę z kwestionariuszem do uzupełnienia. Zaraz po przesłaniu odpowiedzi e-mailem tester dostaje gotówkę na konto. Fucha płatna od 5 do 25 funtów (23–115 zł) za każdą ankietę, której wypełnianie trwa nie dłużej niż 15 minut. Ale to nie wszystko. Niektóre firmy nagradzają rzetelnych pracowników bonami do wykorzystania w takich sklepach, jak Woolworths, Boots, M & S.