Dobra wiadomość dla maluchów i matek, tylko jak z wprowadzeniem zmian w firmie, dadzą sobie radę jej właściciele? Czy specjalne pomieszczenie dla karmiącej matki będzie tam, gdzie teraz stoi ksero, czy w kuchni, a może w dotychczasowej sali konferencyjnej? Niejeden dyrektor łamie sobie głowę, bo jeśli nie stworzy warunków, to pracownica w godzinach pracy będzie zmuszona pojechać do domu, by nakarmić dziecko. Wówczas przerwie pracę na jeszcze dłużej.
Klika tygodni po tym jak Parlament Europejski wydał dyrektywę o ciężarnych pracownicach, ustawa jest głośno komentowana na Wyspach. Minister Zdrowia, Andrew Lansley sugeruje, że Wielka Brytania wypełni polecenie, wprowadzając je w życie w prywatnych firmach. Czy nowa dyrektywa Unii Europejskiej stanie się obowiązującym prawem, zdecydują w najbliższej przyszłości państwa członkowskie Unii, które właśnie testują nowy pomysł.
Być może w niedalekiej przyszłości specjalne pomieszczenia i przerwa dla matek na czas karmienia, będzie standardem. A jeśli mama zechce wyjść do domu na czas karmienia, nie będzie z tym problemu.
Obowiązkiem pracodawcy jest też dostarczyć nową lodówkę lub torbę chłodziarkę na ewentualne mleko, przeznaczone do użycia później. Mama na czas karmienia jest wyłączona z obowiązków i ma zapewnioną ciszę i spokój. Jeśli dziecko potrzebuje jeść kilka razy w ciągu dnia, to też należy dostosować pracę w firmie do jego potrzeb, czyli potrzeb jego żywicielki.
Wiele małych prywatnych firm weźmie udział w teście, który przyniesie odpowiedź, jak i czy na dłuższą metę da się to zrobić w warunkach firmy lub zakładu. Jeżeli okaże się, że testy wypadły pomyślnie, system zostanie wprowadzony we wszystkich miejscach pracy, gdzie jest taka potrzeba.
Co na to sami zainteresowani? Rząd mówi, że koszty poniesione przez pracodawce będą niewielkie, ale przedstawiciele biznesu są innego zdania. Uważają, że ucierpią na tym również młode kobiety, którym trudniej będzie znaleźć pracę na rynku. Szef bowiem woli zatrudnić mężczyznę i nie martwić się o urlopy macierzyńskie, wychowawcze, pomieszczenia do karmienia i lodówki na mleko odsączone z piersi.
Stephen Alambritis, rzecznik prasowy Federacji Małych Przedsiębiorstw jest zmartwiony pomysłem.
Uważa, że niskobudżetowe placówki i tak walczą o przetrwanie w czasie kryzysu, więc dokładanie im dodatkowych zobowiązań jest gwoździem do trumny. Nie ułatwi też tworzenia nowych miejsc pracy. Phil McCabe z Federacji Prywatnych Przedsiębiorców mówi wprost: „Małe firmy jak wskazuje nazwa są małe, posiadają mało ludzi i miejsca. Jak można żądać od nich dodatkowego pomieszczenia?”.
Z kolei zwolennicy idei wyliczają zalety nowego rozwiązania. Kobiety chętniej będą decydować się na ciążę, mając świadomość możliwości powrotu do pracy, a gdy się w niej już znajdą, będą zrelaksowane i pewne siebie. To czysty zysk dla firmy. Poza tym, dziecko karmione piersią to zdrowy obywatel, nie zapadający w przyszłości na wiele chorób za którymi stoi m.in. słaby układ odpornościowy. Czyli kolejny zysk, tym razem i dla państwa.
40-letnia dr Helen Wright, dyrektorka szkoły w Calne, w Wiltshire, wróciła do pracy w szkole kilkanaście godzin po porodzie. Co na to pani dyrektor? "Kobiety powinny być wspierane w swoich wyborach. To tworzy pozytywne otoczenie w pracy. Posiadanie dziecka jest najbardziej naturalną rzeczą na świecie, równie naturalne co praca. Jedno drugiemu nie może przeszkadzać, bo z pewnością się nie wyklucza".
W ramach wprowadzenia w życie unijnej dyrektywy właśnie rekrutowanych jest setki prywatnych firm, mogących wziąć udział w projekcie.
Sylwia Milan, Cooltura