W reakcji na tego typu porównania amerykańska głowa państwa stwierdzić miała, iż w wyborczych kampaniach dominuje poezja, ale władzę sprawuje się już prozą. O tym, jak bardzo jedna odbiega od drugiej będzie miał okazję przekonać się brytyjski premier – to na własne życzenie, bo dzięki swojej nowej inicjatywie. Z drugiej strony ma także szansę jednocześnie zwiększyć sobie poparcie.
Cameron zapowiedział, iż chce zmierzyć poziom zadowolenia mieszkańców Wysp dzięki regularnym badaniom przeprowadzanym przez Brytyjskie Narodowe Biuro Statystyczne. Pomysł „testu na szczęście”– choć wydaje się nowy – trąci myszką, bo już w 2005 roku za rządów Blaira o owym projekcie mówił sam obecny premier. Byłoby zbyt prostym, gdyby zaakceptowano projekt jednogłośnie; pierwsze głosy niezadowolenia pojawiły się już kiedy ogłoszono wysokie koszty badania. Dalsze – gdy skonfrontowano mało na pierwszy rzut oka istotny pomysł premiera na testowanie nastrojów obywateli z wymagającą uwagi, nieciekawą ekonomicznie sytuacją, w jakiej znajduje się UK. Nie byłabym jednak nadto sceptyczna, bo cała inicjatywa tylko pozornie nie warta jest zachodu.
Projekt Camerona pozwoli obywatelom regularnie wypowiadać się na temat ich sytuacji i samopoczucia oraz oceniać na bieżąco kroki władzy. Być może konfrontowanie obietnic ostatniej wyborczej kampanii z realiami rządów Camerona i problemami statystycznych obywateli nie tylko bardziej zwróci oczy polityków na to, co naprawdę najważniejsze dla społeczeństwa. Pojawia się bowiem także i nadzieja, iż zmusi ich to do wyciągania na bieżąco wniosków ze sposobu, w jaki sprawują władzę, a co za tym idzie do zagwarantowania sobie większego poparcia.
Zazwyczaj czas rozliczeń przychodzi dla partii politycznych dopiero w momencie kolejnych wyborów, kiedy społeczeństwo albo wyraża swoje zadowolenie, albo rozczarowanie. „Testy samopoczucia” mają szansę stać się pierwszym krokiem ku temu, aby wystawiane rządowi oceny były nie tylko częstsze, ale i by stały się sposobem wpływu mieszkańców Wysp na to, co robi władza. Żeby nie było zbyt pięknie kij ma dwa końce, bo nie chodzi tylko o to, w jakim stopniu obywatele usatysfakcjonowani się poziomem życia. Cóż bowiem prostszego niż dostawanie na tacy listy ich życzeń, a co za tym idzie pomysłów na poezję kolejnej kampanii?
Agnieszka Bielamowicz, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.