To kolejny przykład biurokratycznej machiny, która nawet za najdrobniejsze przestępstwa z dawnych lat na podstawie nakazów aresztowania ściga tego typu ludzi. 24-letni Polak od prawie sześciu lat mieszka z żoną i z córką na Wyspach. Niestety, ich spacer po londyńskiej ulicy zakończył wszystko – czytamy w „Daily Mail”.
Europejski nakaz aresztowania wydany przez polskie władze sprawił, że chłopak zostanie teraz deportowany ojczyzny, aby odpowiedzieć za kradzież „komórki”, której miał dokonać ponad sześć lat temu. Aresztowano go na ulicy, na oczach żony i dziecka.
24-letni Krzysztof na Wyspach nie miał kłopotów z prawem. Od sześciu lat pracował i ani razu nie podpadł władzom. Ale drobne przestępstwo z Polski, które dla niego było już dawną przeszłością, sprawiło, że jego życie się mocno zmieniło.
Europejskie nakazy aresztowań
Dzieje się tak na mocy słynnych europejskich nakazów aresztowań. Przepisy te mocno zaostrzono po zamachach z 11 września 2001. Wielu ekspertów uznaje je za niesprawiedliwie bezsensowne. Polska wydaje rocznie średnio 5 tysięcy takich nakazów, które potem spadają na barki brytyjskiego systemu sprawiedliwości. Policjanci z UK są wściekli, bo to dla nich dodatkowa praca, a budżet UK ponosi wszelkie koszty postępowania.
24-letni Krzysztof miał trochę szczęścia. Brytyjscy policjanci potraktowali go dość przyjaźnie – pozwolili mu się pożegnać z córką i z żoną, zanim został zabrany do centrum deportacyjnego.
Szacuje się, że koszt deportacji Polaków na podstawie takich nakazów waha się na poziomie 25 mln funtów rocznie. Płaci je brytyjski rząd. Przypadków jest coraz więcej, na tyle dużo, że samolot kursuje już nie raz, ale dwa razy w miesiącu.
24-letni Polak nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Jego kolega dodał: - To całe zdarzenie było tak dawno. Teraz oni nie wiedzą co mają robić, co ich czeka. Przyjechali na Wyspy rozpocząć nowe życie i ciężko pracować. Policja po raz pierwszy pojawiła się u nich kilka miesięcy temu. Dwa dni temu kazali stawić się w sądzie. A teraz go zabrali – dodaje kolega Krzysztofa.
- Ten system potrzebuje pilnych zmian. Obecna sytuacja jest niedopuszczalna. Ludzie nie powinni być wypuszczani z kraju bez dokończenia sprawy i procesu – mówi Shami Chakrabarti, ekspert praw człowieka z organizacji Liberty.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk