Sala Malinowa Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie. Przystrojona bukietami kwiatów (tu ukłon w stronę Krystyny Muraszko), frekwencja dopisuje. Bo i wydarzenie to niecodziennie. – Działamy od niedawna, ale nie marnujemy czasu. Dzisiejszy wieczór to początek, w planach mamy organizację spotkań literackich, promowanie utalentowanych autorów, działalność wydawniczą – mówi prezes SPPzG, doktor Alina Siomkajło.
Dusza Kresów
Ma 85 lat. A na koncie piętnaście książek i kilkaset artykułów. W większości poświęconych jego ukochanym Kresom Wschodnim. – To temat zafałszowany w okresie PRL-u, ale i potem, po 1989 roku, było niewiele lepiej. Rzezie dokonywane przez Ukraińców, gehenna mieszkających tam Polaków. Niestety, cały czas obowiązuje polityczna poprawność, mało kto jest zainteresowany dochodzeniem prawdy – mówi Romuald Wernik.
On jest, praktycznie przez całe życie Kresy były jego pasją. Pochodzi ze Zdołbunowa na Wołyniu, ale od ponad sześćdziesięciu lat mieszka w Londynie. Wywózka na Syberię, niewolnicza praca, armia generała Andersa. To historia wpisująca się w los tysięcy Polaków, którzy przeszli wojenną zawieruchę. A potem zostali na emigracji. Wernik nie miał łatwo, niejednokrotnie szedł pod prąd. Tak w życiu, jak i w swojej twórczości...
– To bardzo osobiste pisanie, a jednocześnie znakomicie odzwierciadlające dzieje epoki. Po przeczytaniu trylogii opowiadającej o losach Kresów – od upadku Powstania Styczniowego, do czasów obecnych – zrozumiałam duszę tamtych terenów – powie nam później Anna Kulesza, studentka ekonomii na jednym z londyńskich uniwersytetów.
Z datownikiem wypożyczalni
Powitanie, przemówienia. Wieczór prowadzi Krystyna Kulej, postać laureata przybliża dr Siomkajło. – Jest jednym z najbardziej twórczych i poczytnych polskich pisarzy emigracyjnych naszych czasów. Powieści Wernika nie próżnują: egzemplarze Jego książek w Bibliotece Polskiej w Londynie są podniszczone i gęsto pieczętowane datownikiem wypożyczalni. Przede wszystkim trafiają do licznych bibliotek krajowych, do nieprzeliczonych tysięcy czytelników. Kto raz zetknął się z Jego twórczością ten rozumie, że pamięć o Kresach Wschodnich, kresowy nurt powieściowy bez książek naszego Laureata – świadka Kresów – byłby ubogi – mówi Siomkajło. I dodaje, że nagroda SPPzG jest jednym ze sposobów kontynuowania tradycji niepodległościowych, których włodarzami nadal są ludzie niegdyś przemocą wywłaszczeni z własnego kraju.
Wśród gości wieczoru są między innymi konsul do spraw polonijnych Jakub Zaborowski, prezes Związku Artystów Scen Polskich za Granicą Irena Delmar, sekretarz Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie Regina Wasiak-Taylor. A także Barbara Orłowska, wiceprezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii, które ufundowało nagrodę dla laureata – tysiąc funtów.
– Dziękuję za pamięć, dziękuję za przybycie – mówi Romuald Wernik. W życiu imał się różnych rzeczy. Z wykształcenia historyk sztuki, pracował jako projektant wnętrz, prowadził galerię, udzielał się politycznie, działał społecznie w polskich organizacjach. Barwny życiorys, długa droga.
Wznosząc toast
Muzyczne dźwięki wypełniają pomieszczenie. Polonez Chopina, potem mazurek; przy fortepianie londyński pianista Tomasz Lis. Muzyka, potem poezja. Jak barwnie ujmuje Krystyna Kulej, „głos ma mowa świętującego sensu”. Miłość, życie, emigracyjne rozterki. Zróżnicowane klimaty, artystyczne wizje. Słuchamy wierszy Marka Baterowicza, Andrzeja Karbińskiego, Elżbiety Lewandowskiej, księdza Zbigniewa Skwierczyńskiego, Dany Parys-White, Krystyny Kulej... Ich autorzy, rozrzuceni po różnych zakątkach świata, są członkami bądź sympatykami SPPzG. Poetyckie strofy recytuje aktor, a jednocześnie reżyser scen polskich i brytyjskich Krzysztof Różycki oraz znany z radia i telewizji Marek Strzelczyk.
W tempo, bez przynudzania. Czas płynie szybko. I ostatni akord wieczoru. Przy suto zastawionym stole, wznosząc toast za zdrowie laureata, tematów nie brakuje...
Tekst i fot. Piotr Gulbicki, Dziennik Polski
//tagi//
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.