12/11/2010 08:10:00
Cały czas szukasz swojej artystycznej drogi...
Przede mną jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Czuję, że dopiero teraz zaczynam się rozkręcać, dopiero teraz zaczynam mieć wizję tego, co naprawdę chcę w muzyce zrobić. Komponuję przy pianinie, nie używam programów do kompozycji, a w utworach najczęściej wykorzystuję wiersze. Powoli zdobywam się na odwagę żeby pisać coraz więcej własnych tekstów.
Bodaj najbliżej ci do soft jazzu...
Trudno scharakteryzować swoją muzykę. Dla mnie to jedyna możliwość podzielenia się własną historią, korzeniami, mikroświatem; próba ogarnięcia i nazwania rzeczywistości. Śpiewam o tym, co czuję, to ekspresja moich emocji. Jeden z krytyków napisał o naszej muzyce, że „Całość buja się dosłownie pomiędzy przyjaznym dla wszystkich jazzem, a ambitnym popem”.
Nasze teksty są głównie po polsku, chociaż coraz bardziej staram się żeby koncertowy repertuar był dwujęzyczny.
Wzorujesz się na kimś?
Inspirują mnie tacy wykonawcy jak Feist, Nick Drake, Joni Mitchell, Kate Bush, Tori Amos, Carole King, Pink Floyd, Kings of Convenience, Bjork czy Portishead.
Słucham muzyki przez cały czas, jestem uzależniona od dobrych dźwięków. Pisanie piosenek to moje ulubione zajęcie, ale ważne miejsce zajmuje również sport. Staram się znaleźć jak najwięcej czasu na spacery, wycieczki za miasto, jazdę na rowerze czy pływanie.
Na londyńskim rynku muzycznym jest trochę Polaków. Utrzymujecie kontakty?
Jest nas tu bardzo dużo. Na studiach, jam sessions w klubach czy na koncertach spotykam coraz więcej muzykujących rodaków, a z tymi najbardziej aktywnymi widzimy się na wspólnych koncertach dla Polonii.
Bardzo lubimy się z zespołem Poise Rite, chociaż chłopcy wrócili już do Polski. Robią kawał dobrej roboty, właśnie wydają kolejną studyjną płytę na której znalazł się nasz wspólny utwór „Głową do góry”. Polecam fanom mocnego rockowego brzmienia.
Z wykształcenia jesteś anglistką.
Ukończyłam Uniwersytet Wrocławski, potem kontynuowałam naukę na stypendium w Belgii. Po przyjeździe do Londynu razem z partnerem założyliśmy firmę tłumaczeniową Traductio. Budowaliśmy ją w kuchni naszego domu, a teraz jest to już niezależna firma prosperująca w samym sercu brytyjskiej stolicy. To nasze pierwsze dziecko (śmiech).
Z Traductio jestem bardzo dumna, jednak muzyka zaczyna wypełniać większość mojego czasu i ktoś inny mnie teraz zastąpi. Natomiast ja będę uczyć się żyć z muzyki.
Da się?
Mam nadzieję. Moim zdaniem największe problemy w drodze do muzycznego sukcesu tkwią w nas samych. Jeśli zaczniemy pracować nad sobą, nie poddamy się wątpliwościom czy strachowi, to zaczną dziać się cuda. Trzeba próbować i mocno wierzyć, że się uda – nawet jeśli jest trudno...
Tekst i fot. Piotr Gulbicki, Dziennik Polski
20 listopad '10
wonsatymarian napisał:
profil | IP logowane
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Skup zlomu i metali scrap metal ...
07738821271NAJWIĘKSZY W LONDYNIESKUP METALI KOLOROWYCHPŁACIM...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...