Bańka pesymizmu
W tej sytuacji trudno się dziwić, że inwestorzy nie mają zaufania
do Irlandii i nie chcą kupować jej obligacji. A bez tego nie ma szans na uniknięcie bankructwa. Według analizy Bloomberga 20 miliardów euro, którymi dysponuje Lenihan na pokrycie wydatków państwa, może wystarczyć tylko do połowy roku. Zatem oprocentowanie 10-letnich irlandzkich obligacji każdego dnia od początku tygodnia bije kolejne rekordy.
Wczoraj po południu osiągnęło 7,68 proc., co oznacza, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy wzrosło dwukrotnie i zbliża się do poziomu greckich ze szczytowego okresu kryzysu. Zaś koszt ubezpieczenia irlandzkich obligacji rośnie szybciej niż w przypadku jakiegokolwiek innego kraju UE i przekroczył na początku tygodnia psychologiczną barierę 500 punktów bazowych. – Wokół Irlandii rośnie obecnie bańka pesymizmu. Aby ją przełamać, czteroletni plan rządu musi być na tyle szczegółowy, by przekonać inwestorów, że nie potrzebujemy bailoutu ani nie zbankrutujemy – mówi Bloombergowi John McHale, ekonomista z Galway University.
Jeśli tak się nie stanie, Irlandia pójdzie śladem Grecji. Na początku maja Ateny dostały z UE i MFW pierwszą transzę z wartej 110 miliardów euro pomocy finansowej.
Irlandczycy protestują przeciwko udzieleniu bankom rządowej pomocy.