Były badacz z Uniwersytetu w Cambridge otrzyma 10 mln szwedzkich koron (1,49 mln dolarów).
Tegoroczny noblista opracował metodę, dzięki której 25 lipca 1978 r. na świat przyszło pierwsze "dziecko z probówki" - dziewczynka Louise Brown.
"Jego osiągnięcia umożliwiły leczenie niepłodności, schorzenia, które dotyczy dużej części ludzkości, w tym ponad 10 proc. par na całym świecie" - napisali członkowie Komitetu Noblowskiego w uzasadnieniu swojej decyzji.
Po pierwszym sukcesie, Edwards i jego współpracownicy pracowali nad udoskonaleniem metody zapłodnienia in vitro i udostępnili swoje osiągnięcia kolegom na całym świecie. Od tego czasu na świat przyszło ponad 4 mln "dzieci z probówki".
W 2006 r. Louise Brown urodziła syna Camerona, który został poczęty w sposób naturalny.
Żona noblisty: jestem pewna, że mąż będzie zachwycony
Z powodu złego stanu zdrowia Roberta G. Edwardsa, telefoniczną informację o Nagrodzie Nobla z medycyny i fizjologii odebrała jego żona. "Jestem szczęśliwa i pewna, że mąż będzie zachwycony" - powiedziała członkowi Komitetu Noblowskiego.
Przedstawiciel Komitetu Goran Hansson poinformował na konferencji prasowej, że 85-letni naukowiec Robert G. Edwards "nie jest w tej chwili w dobrym stanie zdrowia" i nie będzie tego dnia dostępny dla reporterów.
Określany mianem "ojca medycyny reprodukcyjnej" Edwards założył pierwszą klinikę zapłodnienia in vitro Bourn Hall Clinic w Cambridge razem z ginekologiem Patrickiem Steptoe, który był współautorem tej metody.
Steptoe zmarł w marcu 1988 r. Gdy krótko przed śmiercią dowiedział się od Edwardsa, że w klinice Bourn Hall przyszło na świat tysięczne "dziecko z probówki" był dumny i szczęśliwy. "Nigdy nie zapomnę widoku jego szczęśliwych oczu" - wyznał później Edwards.
Prof. Marian Szamatowicz o Noblu za in vitro
Prof. Marian Szamatowicz, szef zespołu lekarzy, który w 1987 roku w Białymstoku doprowadził do pierwszych w Polsce narodzin dziecka poczętego metodą in vitro, dla PAP o nagrodzie Nobla dla Roberta G. Edwardsa za zapłodnienie in vitro:
"Jest to jedna z bardziej sympatycznych wieści. Bardzo jestem rad. Myślę, że trzeba to rozpatrywać w wymiarze ogólnym i naszym własnym, polskim.
W wymiarze ogólnym został uhonorowany człowiek, który w medycynie rozrodu dokonał olbrzymiego przełomu. Może nie wszyscy sobie zdają sprawę, ale do 1978 roku bez pozaustrojowego zapłodnienia i potem bez dalszych udoskonaleń, ponad połowa niepłodnych par nie miałaby szansy na realne leczenie. Są trochę rozbieżne dane, ale z tych, którymi ja dysponuję, tak zwanym newsletterem rozsyłanym do zainteresowanych medycyną rozrodu, wynika, że w tej chwili żyje na świecie prawie 3,5 mln dzieci urodzonych po leczeniu technikami in vitro.
A drugi wymiar, to jest nasz własny, krajowy. Z pewną nadzieją - ja nie wiem, czy ona się spełni, oczywiście, może zaprzestanie się idiotycznej dyskusji z zakazaniem leczenia włącznie (...).
Znam nagrodzonego, miałem przyjemność z nim rozmawiać szereg razy, jest niezwykle ciepłym, serdecznym człowiekiem, bardzo życzliwie zainteresowanym tym, co w Polsce robiliśmy. Muszę odszukać zdjęcia, które robiliśmy, wtedy gdy jeszcze nie był noblistą i będę cieszył się, że miałem przyjemność w jego towarzystwie te zdjęcia wykonywać".
Prof. Radwan o Noblu dla Edwardsa: Cieszę się, że dożyłem tej chwili
Przyznanie Nagrody Nobla Robertowi G. Edwardsowi, twórcy metody In vitro komentuje prof. Jerzy Radwan, kierownik łódzkiej kliniki leczenia niepłodności "Gameta", współtwórca pierwszego w Polsce udanego zapłodnienia in vitro:
"Jest to naprawdę wielka chwila dla nas wszystkich, którzy zajmujemy się leczeniem niepłodności. Ale jest to również czerwona kartka dla wszystkich w Polsce, którzy są przeciwko tej metodzie. Powinni się zastanowić nad swoim postępowaniem. Powinni się wstydzić i rumienić. Jak my wyglądamy na tle innych krajów, w których metoda ta jest powszechnie zaakceptowana? Jak my wyglądamy na tle tej historycznej chwili? Nad czym my dyskutujemy? Wstyd, wielki wstyd! A jednocześnie chwała komisji, wszystkim tym, którzy zdecydowali się na danie nagrody Nobla temu biologowi.
Dzięki metodzie in vitro na świecie urodziło się prawie 5 mln nowych ludzi.
Ja naprawdę jestem tym wzruszony, że w końcu doceniono wysiłek tych pionierów. Możemy leczyć tą metodą niepłodne pary, które są najczęściej bez żadnej szansy na zajście w ciążę w sposób naturalny.
Kiedyś w swoim gronie spotykaliśmy się i pytaliśmy się nawzajem: czemu do tej pory nikt (z komitetu noblowskiego - PAP) nie wpadł na to, żeby dać Nobla tym wielkim uczonym za tego rodzaju osiągnięcie zarówno w dziedzinie fizjologii, jak i medycyny.
Jest to wielka chwila. Cieszę, się, że jej dożyłem! Szkoda tylko, że nie dożył tej chwili Patrick Steptoe".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.