MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/09/2010 11:00:00

Mój biznes: Pełzający interes

Mój biznes: Pełzający interesNa wyspie, z której św. Patryk wypędził węże, Piotrek Gettka rozkręcił własny biznes na handlu m.in. właśnie takimi zwierzętami. Rozmawiamy z nim o pomyśle na sklep z egzotycznymi zwierzętami, strachu przed pająkami i uroku Smithfield Market w Belfaście.

Standardowe pytanie na początek: jak znalazłeś się w Irlandii Północnej?

- Irlandia Północna to był przypadek. Przyjechało tu wcześniej dwóch moich kolegów, zaprosili mnie, a ja przyjechałem tylko się rozejrzeć. Spodobało mi się, no i zostałem. To było trzy i pół roku temu.

I od razu chciałeś założyć sklep z egzotycznymi zwierzętami?

- Pomysł na taki sklep miałem już Polsce. Jednak tam była po pierwsze olbrzymia konkurencja na tym rynku, po drugie biurokracja przy rozpoczęciu działalności w Polsce jest naprawdę przerażająca. Składałem wniosek o dofinansowanie i to była prawdziwa masakra. Tutaj rozpoczęcie biznesu było o wiele łatwiejsze, choć oczywiście początki wcale nie były łatwe. Były problemy z licencją, były problemy z Radą Miasta. Tu

wszystko trzeba mieć na piśmie, nawet rozpisane i rozrysowane musiało być jak idą w sklepie kable z prądem. No ale jakoś szybko przez to przeszedłem, bez większych problemów. Rozmawiałem z Radą Miasta praktycznie nieprzygotowany. Nie wiedziałem jakie licencje są potrzebne, nie wiedziałem co dokładnie muszę zrobić. Urzędnicy trochę mi podpowiedzieli, co jest konieczne, ja sam poszperałem w internecie co trzeba zrobić, by wszystko było legalnie i w sumie bez większych problemów udało się to załatwić. Myślę, że każdy, kto otwierał tutaj swój biznes, może opowiedzieć podobną historię. Zawsze są jakieś nieoczekiwane rzeczy, zawsze coś może się zdarzyć – ale w sumie nie jest najgorzej.

Nie kusi Cię, by spróbować w Polsce, skoro tutaj się udało?

- Na razie nie widzę wciąż możliwości rozpoczęcia takiej działalności w Polsce, a przynajmniej nie w Szczecinie, z którego pochodzę.

To znaczy, że osiadasz tu bardziej na stałe?

- Nie mogę powiedzieć, że zaczynam być tutejszy. Ale na pewno jest tu wygodniej.

Twój sklep mieści się w bardzo klimatycznym miejscu – hali targowej Smithfield Maket. Trudno było znaleźć miejsce na taką działalność?

- Najwięcej  problemów było właśnie ze znalezieniem miejsca na sklep. Bo jeśli chce się skorzystać z usług agencji nieruchomości, to są to wydatki rzędu tysięcy funtów.  Udało się jednak znaleźć miejsce w Smithfield Market. Ta lokacja jest bardzo klimatyczne, wszystkie sklepy są z niszowymi artykułami, to nie jest jakiś hipermarket. Ludzie są chyba też zmęczeni takimi wielkimi sklepami, co widać po tym, że coraz więcej klientów tu zagląda. Ten rynek ma też bardzo ciekawą historię, kiedyś tu było handlowe centrum miasta, potem dopiero ciężar przesunął się na przykład w stronę Victoria Square. Jest tu też bardzo miła atmosfera, wszyscy handlowcy się znają, pomagają sobie.

Kiedy zacząłeś interesować się egzotycznymi gadami i pająkami?

Zawsze były gady wokół mnie, mój pierwszy wąż to był pyton tygrysi. Miałem wtedy może 11 lat. Rodziców stawiałem trochę przed faktem dokonanym – wyjeżdżali na wakacje, a kiedy wracali w domu był kolejny, nowy zwierzak. Jak reagowali? Różnie, różnie… najgorzej, jak pojawiały się nowe pająki…

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska