Według dyrektora Henryka Jędrzejewskiego z Urzędu Mieszkalnictwa, wielu zabużan zamiast dokumentów przedstawia niewiarygodne zeznania świadków: "Te zeznania świadków są nieraz fantastyczne. Okazuje się, że ogromna liczba zabużan zostawiła na wschodzie wielkie latyfundia. Jakby to wszystko podsumować, to by się okazało, że Polska sięgała prawie pod Ural".
Prawnik zabużan, Krzysztof Dobrowolski zapewnia, że osoby przystępujące do przetargów mają niezbędne dokumenty: "Do przetargów nie mogą przystępować osoby, które nie mają jeszcze potwierdzonych swoich praw. Agencje nie muszą nic badać. Te czynności zostały wcześniej wykonane przez inne organy. Byli to albo kierownicy urzędów rejonowych albo starostowie".
Przetargi, w których kresowanie mogliby nabywać państwowe nieruchomości, płacąc nie gotówką, ale zaświadczeniami o wartości zabużańskiego mienia, wstrzymano. Rząd zapowiada, że wznowi je, gdy Sejm zmieni prawo.
Andrzej Starkiewicz ze Stowarzyszenia Kresowian-Wierzycieli Skarbu Państwa grozi procesami: "Jest nam przykro, że polski rząd będzie nas zmuszał do szukania sprawiedliwości w Trybunale Europejskim w Strasburgu, a chcielibyśmy uzyskać sprawiedliwość w Warszawie". Na zaspokojenie roszczeń czeka około 80 tysięcy zabużan.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.