MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

18/09/2010 06:00:00

Nie jestem emigrantką, jestem Europejką

Nie jestem emigrantką, jestem EuropejkąStudiowała politykę na Kings College w Londynie i nauki polityczne w Paryżu, wszystko po to, żeby w końcu zostać… pisarką. Z Adą Martynowską, o jej debiucie książkowym pt. „Karpie, łabędzie i Big Ben”, oraz o doświadczeniach z kilkuletniego pobytu w Londynie, rozmawia Justyna Daniluk.

Dlaczego zaczęłaś pisać pod pseudonimem?

Lubię książki Joanny Chmielewskiej - ona pisze pod pseudonimem, naprawdę nazywa się Irena Kuhn. I pomyślałam więc, że ja też chciałabym mieć pseudonim. To jest jak stworzenie swojego alter ego, otworzenie zupełnie nowego rozdziału w życiu. To posunięcie nie miało żadnego konkretnego powodu, po prostu miałam taką wewnętrzną potrzebę. A, że mój dziadek, z którym byłam bardzo związana, miał na nazwisko Martynowski, to przyjęłam jego nazwisko niejako na jego cześć.


W jakim stopniu książka „Karpie, łabędzie i Big Ben” opowiada o twoich doświadczeniach?

W bardzo dużym, aczkolwiek muszę przyznać, że Beata Martynek jest trochę taka, jaka ja bym chciała być, jest ode mnie silniejsza. Podoba mi się jak traktuje facetów, jaka jest w związkach. Ja popełniałam wiele różnych błędów. To jestem ja po latach doświadczenia. Moja bohaterka ma jednak dużo ze mnie, jest niepoukładana, neurotyczna… Nasze przemyślenia są podobne, szczególnie te dotyczące życia w Londynie.

Twoja przygoda z Londynem zaczęła się od studiów…

Skończyłam w Londynie studia, później przeniosłam się do Paryża na dwa lata, co opisałam w mojej drugiej książce pt. „Hydraulik, polonez i Wieża Eiffla”, która jest kontynuacją przygód Beaty Martynek, tym razem w Paryżu, i która prawdopodobnie ukaże się na wiosnę. Teraz mieszkam i pracuję w Brukseli.
Czy pamiętasz rok 2004 i otwarcie rynku pracy dla Polaków w Wielkiej Brytanii?
Pamiętam. Nagle wszędzie można było spotkać Polaków. Nawet opisuję taką historię w mojej książce, kiedy Beata Martynek słyszy w autobusie rozmowę kilku Polaków, z których jeden straszliwie przeklina i zwraca mu uwagę. To było wydarzenie autentyczne.

Rzeczywiście zwróciłaś im uwagę?

Tak! Ale żeby było śmieszniej, ów przeklinający pan, mimo dość groźnego wyglądu, okazał się być bardzo sympatyczny. Później spotykałam go jeszcze parę razy w tym samym autobusie i nawet zaczął mi mówić „dzień dobry”. Ale rzeczywiście Polaków zaczęło się robić bardzo dużo, pojawiło się wielu młodych ludzi, którzy mieli ciekawe pomysły artystyczne i zaczynali je realizować. Ale też przyjechało towarzystwo mniej ciekawe… Mimo wszystko odbierałam to dość pozytywnie. Moja książka jest trochę prześmiewcza. Ja się śmieję z tych przerysowanych typów, niezależnie od kraju ich pochodzenia, co jest doskonale widoczne w mojej powieści. Jedno, co odczułam, to swego rodzaju pośrednictwo, w które mnie wplątano. Ponieważ pracowałam wtedy w angielskiej firmie, to moi współpracownicy zwykli prosić mnie o przetłumaczenie na polski listów i próśb dla swoich polskich sprzątaczek, albo firm remontowych. Na początku wydawało mi się to wręcz niegrzeczne, ale później nie miałam z tym problemu, a może tych listów było mniej…

Nie miałaś wrażenia, że zrobiło się nas „za dużo”?

W 2004 roku nie pracowałam z wieloma Polakami, owszem spotykało się kogoś od czasu do czasu, ale niewielu. Ci ludzie, którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii, to była głównie emigracja zarobkowa, - nie mówili po angielsku, albo dość słabo. Ja wtedy przeszłam już ten etap „pracy jako kelnerka”, może dlatego nie wyczuwałam, że jest nas zbyt wielu.

Jednocześnie dość krytycznie opisujesz w swojej książce podejście Anglików do Polaków.

Tak. Ja osobiście lubię Anglików, ale spotkałam się z ich strony z przejawami pewnej wyższości. Anglicy to zamknięte społeczeństwo.

To może dziwić, skoro przyjmują do swojego kraju tak wielu emigrantów rocznie…

Tak, ale jednocześnie trzeba zdać sobie sprawę z tego, że Anglicy ciągle jeszcze są podzieleni klasowo. Trzeba znać odpowiednich ludzi, żeby coś więcej osiągnąć. Co prawda, w Polsce teraz też jest podobnie, ale wciąż - Anglia ma niejako klasowość wpisaną w tradycję. Bo nie chodzi tylko o to, kogo się zna, ale przecież też jak się wysławia, jaki ma się akcent, co za tym idzie do jakiej szkoły się chodziło i z kim, a przede wszystkim z jakiej rodziny się pochodzi. Odniosłam wrażenie, co zresztą będzie można odnaleźć w mojej książce, że kobieta może więcej osiągnąć – jeśli dobrze wyjdzie za mąż.

Jakie staroświeckie podejście!

Tak. To był dla mnie, jako Polki, szok. Nasze społeczeństwo nie jest klasowo podzielone. Istnieją zupełnie inne kryteria podziału i łatwiej przejść z jednej klasy do drugiej. Ale myślę, że wszyscy obcokrajowcy mają w Wielkiej Brytanii z tym problem.

W „Karpie, łabędzie i Big Ben” oprócz galerii innych postaci ukazujesz Sabinę, polską sprzątaczkę, która jest zahukana i całkowicie uzależniona od swojego partnera. Stereotyp Polki?


Wiele Polek jest wychowanych w ten sposób, że z czasem stają się coraz bardziej uzależnione od mężczyzny. To nie jest tylko moja obserwacja z Londynu, ale też z Polski, a nawet z mojego doświadczenia. Mężczyźni są traktowani jak jedynki, kobiety jak zera, tylko w połączeniu z mężczyzną mogą być „większą liczbą”, mogą być dziesiątką. To dość krzywdzące. Małżeństwo to wielka wartość, ale jednocześnie nie musi być ostatecznością. Więc ta presja istnieje, jest wyczuwalna. Nawet w mediach, niedawno trafiłam na program telewizyjny, gdzie kobiety 28-letnie rozmawiały o tym czy boją się staropanieństwa. To jest absurd. Nigdy nie widziałam, żeby 28-letnim mężczyznom zadawano to pytanie.


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 6)

Cowboy

3603 komentarze

20 wrzesień '10

Cowboy napisał:

dobrzez ze zawod pasterza przydaje sie
w wiekszosci krajow na swiecie
a nie tylko w euro..

hough

profil | IP logowane

desperado67

464 komentarze

19 wrzesień '10

desperado67 napisał:

darmowa reklama jakichś bzdetnych i nikomu nie potrzebnych wypocin.A może to nowy harlequin dla podstarzałych pań na długie zimowe wieczory.

profil | IP logowane

WinstonSmith

869 komentarzy

18 wrzesień '10

WinstonSmith napisał:

aż przykro się robi czytając ten wywiad, smutne

Konto zablokowane | profil | IP logowane

no_wayy

37 komentarzy

18 wrzesień '10

no_wayy napisał:

Fany wywiad i świetna puenta na konie :-) Pozdrawiam

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

18 wrzesień '10

galadriel napisała:

No dobrze.
A wiec kupie i przeczytam jej ksiazki.
Wywiad mnie zachecil.
Tytuly he he tez:)

profil | IP logowane

esculap

447 komentarzy

18 wrzesień '10

esculap napisał:

"Polacy to dość ponury naród" i wiele innych trafnych uwag.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska