Harówka bywa tak intensywna, że personel kuchni nie ma czasu zjeść, dlatego Jurek jada obiad dopiero po powrocie do domu. – Oczywiście polski obiad – śmieje się kucharz. Jak się okazuje, zaawansowany wiek nie musi być wcale przeszkodą w znalezieniu nowego miejsca pracy i nowego miejsca do życia. Ogłoszeń o pracy dla kucharzy i pracowników barów czy restauracji w Wielkiej Brytanii nie brakuje, wiele z tych propozycji uwzględnia od razu możliwość zamieszkania, czasem służbowy samochód.
Zarobki kucharzy są zróżnicowane, ale zwykle pozwalają spokojnie utrzymać dom i rodzinę na dobrym poziomie. – Mamy wszystko, czego nam potrzeba do życia: pracę, umeblowany dom, ogródek, psa, samochód. W wolnym czasie często zwiedzamy okolice, kupujemy dzieciom książki, filmy, ubrania, uczymy się języka angielskiego i naprawdę jesteśmy zadowoleni, choć bywamy zmęczeni, ale to przecież wpisane jest w każdą pracę – dodaje Ania, która również dobrze zna trudy pracy w kuchni. Wciąż jednak narzeka na trudności związane ze zrozumieniem kolegów z pracy, tym bardziej, że Szkoci mówią swoistą gwarą, szczególnie w górach. Ale o powrocie do Polski na razie nie myśli.
Bo tutaj jest Polska
Dzisiaj wyremontowany i urządzony dom w przepięknej miejscowości w szkockich górach jest prawdziwym polskim przysiółkiem, ostoją dla zmęczonych pracą w kuchni rodziców i odskocznią od szkoły dla dzieci. Kiedy proponuję nastolatkom, żeby zwracali się do mnie po imieniu, tak jak jest to przyjęte w Wielkiej Brytanii, odmawiają. – Bo tutaj jest Polska – tłumaczy mi 12-letnia Madzia, która za wszelką cenę chce jednak wrócić do ojczyzny i kocha wszystko, co polskie: zwyczaje, święta, język, jedzenie, sklepy i wakacje. Młodszy Wiktor jest bardziej zasymilowany, co słychać wyraźnie w jego akcencie, nawet wtedy, gdy wypowiada się po polsku. Przyjaźni się ze szkockimi dziećmi i nie chce słyszeć o wyjeździe na stałe. – Babcia może przecież zawsze przyjechać albo my możemy pojechać do babci – wyjaśnia.
Katarzyna Bednarz, Praca i Życie za Granicą