Dziennikarze gazety spędzili tydzień w sądzie, gdzie codziennie rozpatrywanych jest kilkadziesiąt spraw ekstradycyjnych. Chcieli zbadać skalę zjawiska i dowiedzieć się, ile tak naprawdę to wszystko kosztuje brytyjskich podatników.
Cześć spraw dotyczy poważnych przestępstw kryminalnych. Zdarzają się też jednak naprawdę drobne lub takie, o których oskarżony myślał, że już dawno temu się przedawniły. Większość oskarżonych, którym grozi ekstradycja przebywa w aresztach tymczasowych. Tygodniowy pobyt jednej osoby kosztuje około 700 funtów. Do tego trzeba doliczyć wydatki na tłumaczenie dokumentów, opłacenie tłumacza na sali sądowej. Zdaniem „The Sunday Telegraph”, jedna sprawa może oznaczać wydanie kilku tysięcy funtów z brytyjskiego budżetu.
Polacy w czołówce
Gazeta przypomina, że około 40 proc. wniosków o ekstradycję dotyczy Polaków. Rozpatrywanie większości spraw trwa dosyć długo – to zasługa biurokracji, roboty papierkowej i trudności z tłumaczeniami. Nie pomaga nawet system wideokonferencji, który miał rozwiązać problem ściągania oskarżonego z aresztu do sądu i w ten sposób pomóc oszczędzać pieniądze. System często się psuje, technika zawodzi.
Oto jedna z setek przypadków rozpatrywanych w ubiegłym tygodniu w sądzie w Westminster. Jej bohaterem jest 28-letni Bartosz Wesołowski. Sprawa dotyczy posiadania małej ilości narkotyków, co miało miejsce kilka dobrych lat temu, jeszcze w Polsce. W 2005 roku polska policja znajduje u Bartosza 0,15 grama marihuany. Jej obecna wartość na rynku brytyjskim to około 65 pensów. Gdyby taką ilość znalazła u niego policja na Wyspach, chłopak pewnie dostałby ustne pouczenie i na tym sprawa by się skończyła.
Ale 18 miesięcy później Bartosz myśląc, że może bez problemów podróżować po świecie, wjeżdża do Wielkiej Brytanii. Szuka pracy. Zaczyna mieszkać w Bedford, pracuje w miejscowej fabryce. O Bartoszu przypomina sobie polska prokuratura, która dowiaduje się, że chłopak jest już w UK. Wystawiany jest europejski nakaz aresztowania. Brytyjska policja musi reagować. Wsadza chłopaka na weekend do aresztu. To już kosztuje kilkaset funtów.
Potem Polak wychodzi za kaucją, ma zjawić się za miesiąc, na przesłuchaniu. Nie zjawia się. Grozi mu za to miesiąc więzienia – to koszt około 2 tysięcy funtów dla podatników.
- Ściganie kogoś za tak banalną ilość narkotyków i to po tylu latach to prawdziwe nieporozumienie – mówi jeden z prawników.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk