Rurociągiem zaczęto pompować ropę ledwie kilka dni temu, ale kilkadziesiąt godzin po uruchomieniu został on uszkodzony w wyniku sabotażu. Każdy dzień przestoju to strata w wysokości 7 mln dolarów.
Rynek oczekiwał powrotu irackiej ropy znaczenie wcześniej. Mówiono raczej o tygodniach, niż miesiącach. Tymczasem od oficjalnego ogłoszenia zakończenia wojny przez Waszyngton upłynęły już ponad trzy miesiące, a ropy naftowej brakuje nawet w samym Iraku.
Obok sabotażu problemem jest także zorganizowany przemyt. Częste przerwy w dostawach prądu powodują, że południowy rurociąg przepompowujący iracką ropę wykorzystuje tylko połowę swoich możliwości. Rynek jest coraz bardziej przekonany, że postawienie na nogi irackiego sektora naftowego nie będzie ani szybkie, ani proste.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.