Akcja spotkała się z ostrą krytyką samych zainteresowanych kobiet, jak też ich środowiska. Prostytutki „zaprezentowane” na stronie Metropolitan Police nie popełniły żadnego przestępstwa. Dlatego są tak mocno zbulwersowane ujawnianiem ich wizerunku i danych osobowych – podaje "Guardian".
Na stronie znalazło się m.in. sześć dziewczyn z londyńskiej dzielnicy Newham. Policjanci podali ich nazwiska, imiona, daty urodzenia. Podobny los spotkał dwie Polki przyjmujące klientów w rejonie Aldgate, mimo że kobiety nie zostały o nic formalnie oskarżone.
Zdjęcia prostytutek szybko spotkały się z zainteresowaniem tabloidów i plotkarskich portali internetowych. – Dlaczego mi to zrobili? – pyta Vicky. – Głównie pracuję jak opiekunka i sprzątaczka, prostytucją zajmuję się okazyjnie, kiedy nie mogę związać końca z końcem. Płacę podatki, mam ubezpieczenie i nie robię nic nielegalnego. Moje zdjęcia pojawiły się na różnych stronach internetowych, nawet jeśli zamazano moją twarz, to można mnie zidentyfikować po włosach, ubraniu czy biżuterii – dodaje jedna z kobiet.
Kobiety złożyły skargę w redakcji jednego z tabloidów, który usunął w końcu ich zdjęcia ze swojej strony www. – Policjanci szukali u nas nie wiadomo jakich pieniędzy, a znaleźli 50 funtów. Nie używamy narkotyków, w kółko nas pytają czy jesteśmy ofiarami handlu ludźmi, my w kółko odpowiadamy, że robimy to z własnej woli – dodaje Vicky.
Prostytutki mają dość takiego zachowania policji. Grożą, że jeśli to dalej potrwa, to policjanci stracą informatorów wśród ich środowiska.
- Jestem rozczarowana zachowaniem policji – przyznaje Georgina Perry, kierująca w NHS programem ochrony londyńskich prostytutek. Zdaniem Harry’ego Fletchera z National Association of Probation Officers, takie działania to wstęp do “czyszczenia” miasta przed igrzyskami olimpijskimi w 2012 roku.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk