MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

03/08/2010 09:18:04

Nie ma „specjalności polskich”

Nie ma „specjalności polskich” Emigracja polska w Wielkiej Brytanii ewoluuje. W jaką stronę? Z Dariuszem Adlerem, kierownikiem Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Londynie rozmawia Jarosław Koźmiński.


Od maja 2004 r. przez Wyspy Brytyjskie przewinęły się setki tysięcy Polaków. Jedni przyjeżdżali do pracy, inni do roboty, młodzi chcieli się uczyć, niektórzy tyko powłóczyć. Dziś nie ma już takiej wędrówki ludów, ale czy można mówić o jakiejś normalizacji?

Sytuacja jest unormowana o tyle, że ci, którzy zdecydowali się tutaj „zostać na dłużej”, mieli przed sobą pewne perspektywy, a wykazali się ambicją i wytrwałością, to - w moim odczuciu - tę szansę wykorzystali. Co oznacza, że podjęli decyzję o przeniesieniu się z Polski na dobre – już nie tylko z partnerami, współmałżonkami i dziećmi – dziś nawet przyjeżdżają do nich członkowie rodziny z najstarszego pokolenia. Następuje więc proces łączenia rodzin. Nie jest to masowe zjawisko, ale coraz częściej mamy do czynienia z trzypokoleniowymi rodzinami, czyli są to pracujący rodzice, dzieci w szkołach czy przedszkolach i pomagający w wychowaniu dzieci dziadkowie.


Natomiast ci, którym się z różnych względów nie powiodło, w nowej rzeczywistości nie umieli się odnaleźć, podjąć pracę i znaleźć stabilizację życiową, ci wrócili do kraju.
Ale wracają także ci, którym się udało. Zdobyli doświadczenie zawodowe, weszli na wyższy stopień kariery i trafiają w Polsce do podobnych firm czy są wysyłani przez angielskich pracodawców, jako ich przedstawiciele.

Na Wyspy rodaków przyjeżdża znacznie mniej, boom minął.

To potwierdzają dane Home Office. Nawet mniej jest Polaków, którzy znajdowali tu zatrudnienie w pracach sezonowych – głównie w rolnictwie i sektorze przetwórstwa rolno-spożywczego. Inna rzecz, że nie ma już tak wiele ofert pracy. Recesja dotknęła te firmy chyba w największym stopniu. Pracodawcy szukają oszczędności niemal na każdym kroku.

Choćby zatrudniając pracowników spoza Unii?

Nie mam w tej sprawie rozeznania. Mogę jedynie domyślać się, że w obecnej sytuacji ekonomicznej mało, który pracodawca zatrudnia Anglików do prac sezonowych – powszechnie wiadomo, że jest to sfera zatrudnienia, w której nie oni sprawdzają się najlepiej.
Nie wiem czy Polacy i inni wschodnioeuropejczycy są zastępowani przez sezonowych pracowników spoza Unii. Ale mam wrażenie, że i na tym polu dochodzi do przewartościowań. Przekonuje mnie tu fakt, iż wielu Polaków w poszukiwaniu pracy przenosi się z angielskiej prowincji do większych miast. Trzeba pamiętać, że recesja najboleśniej uderzyła w małe w ośrodki i mniejsze firmy. W wielkich miastach łatwiej o pracę.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze inną kwestię, raczej mniej akcentowaną dotąd, choć wydaje się tak oczywista. Nie jest tak, że Polacy stający się na pewien czas robotnikami sezonowymi, podejmujący pracę poniżej swych możliwości jakoś wyjątkowo nisko się cenią. Oni po prostu decydują się na okresową pracę za granicą z powodów materialnych, chcą jak najwięcej zarobić, poprawić swe domowe budżety a po powrocie do kraju wracają na studia, do pracy czy zajęć, w których już mają czy dopiero zdobywają kwalifikacje. Wystawiając oceny i opinie warto mieć na uwadze, że dla tych Polaków jest to okres przejściowy, tymczasowy. Przybyszów z Azji czy Afryki, których ograniczają kwestie wizowe, nie ustawiałbym na tym samym poziomie. Oni nie mają takich swobód, jakimi cieszą się Polacy i inni Europejczycy.

Czy blisko sześć lat swobody dostępu do zachodnich rynków pracy jest wystarczającym okresem, by zmienić powszechny w Polsce mit tutejszego dobrobytu? Skończyły się chyba czasy naiwności i hurraoptymizmu towarzyszące wyjazdom do pracy. Czy już koniec procederu opartego na drobnych ogłoszeniach w krajowej prasie, zaliczce dla „pracodawcy” i w finale zastraszaniu przez oszustów ze Slough?

Szajka naciągaczy ze Slough została szybko rozpracowana proceder ukrócony, ale sama sprawa zyskała tak duży rozgłos, że stała się pewnym symbolem nowej rzeczywistości. Szczególnie bolesnej dla Polaków szukających swej życiowej szansy za granicą.

Tym bardziej, że podobne grupy oszustów zaczęły pojawiać się w innych miastach. Proceder się powtarzał, mechanizm działania był wciąż ten sam – małe ogłoszenie o pracy w lokalnej czy ogólnopolskiej gazecie z telefonem kontaktowym. Dalszy przebieg wypadków pokazywał... jak daleko sięga naiwność rodaków.
Nie trzeba było jednak dużo czasu, by podobnym procederom ukrócić żywot. Z grupą oszustów ze Slough, dzięki sprawności policji brytyjskiej i współpracy z funkcjonariuszami policji z kraju, poradzono sobie bardzo szybko. Nagłośnienie sprawy było skuteczną przestrogą, towarzyszyła jej z sukcesem kampania informacyjna. Ludzie już nie są tak naiwni czy łatwowierni. Można powiedzieć, że podniósł się poziom odpowiedzialności naszych obywateli, Polacy bardziej dojrzali do wyjazdu i przebywania za granicą.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

chinczyk

191 komentarz

4 sierpień '10

chinczyk napisał:

i na maile odpowiadajcie w ciagu paru dni(2 max) a nie tydzien lub dluzej.

profil | IP logowane

SiwyZmc

528 komentarzy

3 sierpień '10

SiwyZmc napisał:

Ty skoncz pieprzyc glupoty tylko sie wez w garsc i rozwiaz problem stania w kolejkach za zakichanymi paszportami :D

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska