Do napadu doszło w irlandzkim mieście Portlaoise przy Main Street. W środę około godz. 10 dwóch mężczyzn pojawiło się pod sklepem jubilerskim. Jeden miał ze sobą młotek, drugi imitację broni. Rabusie wpadki do środka, sterroryzowali dwie pracownice, w tym jedną ciężarną. Kobiety zostały związane – czytamy w serwisie belfasttelegraph.co.uk.
Napastnicy zaczęli rozbijać szklane gabloty. Do torby wrzucali cenną zawartość. Zgarnęli łup o wartości 130 tys. euro. Skok do tej pory przebiegał zgodnie z planem, ale wszystko się zmieniło, kiedy do akcji wkroczył właściciel sklepu jubilerskiego.
Gerry Browne – właściciel sklepu - w czasie napadu przebywał na piętrze budynku. Kiedy usłyszał hałas, zszedł po schodach. Szybko się zorientował, co się dzieje. Tylnymi drzwiami wybiegł ze sklepu i zaczął blokować drzwi od ulicy. – Wtedy jeden z napastników wycelował broń prosto we mnie – opowiada Browne.
Rabuś z bronią rzucił się do ucieczki. To samo zrobił jego kolega, który w torbie miał cały łup. To właśnie za nim w pogoń rzucił się Gerry Browne. – Udało mi się go dopaść, rzuciłem się na niego i obaj upadliśmy na ziemię. Akurat w pobliżu znajdowała się restauracja mojego szwagra, który zobaczył co się dzieje i wybiegł na zewnątrz razem ze swoim pracownikiem. We trójkę łatwiej było przytrzymać złodzieja, który wyrywał się i krzyczał – dodaje. właściciel sklepu. – 45 lat jestem w tej branży i nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Moje pracownice nadal są w szoku – mówi Browne.
Zatrzymany rabuś to 25-letni Polak. Mężczyzna został aresztowany. Nadal poszukiwany jest jego wspólnik – mężczyzna w wieku około 20 lat. Sprawdzane są m.in. nagrania z miejskiego monitoringu.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk