MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

19/07/2010 07:13:10

Wakacyjny saks, czyli praca na lato

Dla zdecydowanej większości emigrantów początki pobytu w Zjednoczonym Królestwie są już odległym, zatartym wspomnieniem. Wciąż jednak spotkać można takich, dla których przyjazd na Wyspy jest zupełnie nowym doświadczeniem. Pojawiają się zwłaszcza latem.

Kartofle i makaron  

Zresztą na pogaduszki Władek nie ma czasu. Pracuje przez sześć dni w tygodniu. Od rana do wieczora. Przyjechał w końcu na zarobek. Pracę znalazł szybko i bez problemu, nawet pomimo braku językowego obycia. Poszedł do agencji pracy gdzie za kontakty z interesantami odpowiedzialna jest Polka i szybko znalazł z nią wspólny język. Powiedział, że umie trochę po angielsku i da radę, bo szybko się uczy co okazało się właściwie nieistotne. W zakładzie, do którego trafił i tak większość zatrudnionych to Polacy. Prawie na wszystkich szczeblach. Po za tym do sortowania ziemniaków angielski wydaje się całkowicie zbędny. A to głównie Władek robi. Przez siedem godzin dziennie, z krótkimi przerwami na śniadanie i obiad po przystępnej cenie kilku funtów. Byłby zadowolony, gdyby nie ten pył. Praca nie jest w końcu wymagająca, ani ciężka. Pył wchodzi jednak w płuca, męczy, drażni, irytuje. Dlatego po zmianie Władek ciągle kaszle. I z radością pędzi do swojej drugiej pracy we włoskiej knajpie. Tam oddycha pełną piersią. Chociaż oprócz pyłu pojawiają się refleksje o żółtkach. Władek ciągle ich widzi, kiedy tak stoi na ulicy rozdając ulotki reklamujące restaurację. Nie dość, że zalewają świat chińską tandetą to jeszcze zalewają ulice swoim jestestwem. Muzułmanów, o których tak namiętnie debatują wszyscy inni Władek właściwie nie dostrzega. Żółć przesłania mu arabskie chusty.

Po rozdaniu ulotek i refleksjach na temat globalizacji wraca do restauracji i zaczyna myć szklanki i talerze. Z szefem, brzuchatym Włochem ma dobry kontakt. Mimo, że jak większość zatrudniony jest nielegalnie wypłatę otrzymuje regularnie po każdym wieczorze. Dziwi się tylko kelnerkom, głównie z Polski, dlaczego trzymają się tej pracy. Włoch zabiera im napiwki, nie płaci ubezpieczenia i podszczypuje na zapleczu. Z dwoma nawet oficjalnie sypia. Władek stwierdza z przekonaniem, że Polki za granicą się nie szanują i zamiast słynnych już kurwików mają banknoty z królową w oczach. Przeszkadza mu to bardziej niż osobne krany do ciepłej i zimnej wody, lewostronny ruch i fałszywe uśmiechy Brytyjczyków. Czasem nachodzi go refleksja, że kiedy wróci już do kraju i zacznie rozglądać się za potencjalną kandydatką na żonę unikał będzie takich, co były za granicą. On już wie, z jakiego pieca jadły chleb.

Młodość w trampkach

Malwina i Basia przed wyjazdem nasłuchały się niezliczonej ilości ostrzeżeń o smaku brytyjskiego chleba. Dlatego przywiozły ze sobą kilka bochenków na zapas. Niepotrzebnie. W mieście, do którego trafiły jest kilka polskich sklepów, a nawet piekarnia. Gospodyni domu, u której wynajmują wspólnie pokoik codziennie robi tam obfite zakupy. Śmieją się, że im matkuje. Trudno jej jednak wyjść z roli. Ma dwójkę dzieci, które na wakacje wysłała do Polski. Korzystają wszyscy. Dzieciaki mają lato nad Wisłą, ona względny spokój i parę groszy z wynajmu, a Malwina i Basia tani pokoik w spokojnej dzielnicy oraz darmowe, domowe obiady. Na Wyspach są po raz pierwszy. W przyszłym roku zdają maturę i w planach mają coroczne letnie przyjazdy do Wielkiej Brytanii, aby odciążyć rodziców w kosztach ewentualnych studiów. Ten wypad to przetarcie. Bez napinki i stresu. Przygoda i zabawa. Wakacyjny saks. Chociaż nie zamierzają za bardzo kabanić.  O nie. Wzięły ze sobą, oprócz chleba, także wygodne trampki, bo im powiedziano, że w obecnych, ciekawych czasach za pracą nawet w Wielkiej Brytanii trzeba się nachodzić, a nie chcą mieć odcisków, ani zrogowaciałego naskórka na piętach w tak młodym wieku. Trzeba w końcu dbać o image. Nawet stóp. Wzięły też parasolki, płaszczyki przeciw deszczowe i kalosze. Z wiadomych względów. Skoro w Polsce ciągle padało w Wielkiej Brytanii powinno lać jak z cebra. Wszyscy to wiedzą. Takie są w końcu prawa natury, meteorologii i geografii. Przywitały je upały. Deszczu doświadczyły zaledwie dwa razy. I to przelotnego. Kalosze i płaszczyki wciąż gniotą się na dnie walizek. Za to trampki się przydały. Niekoniecznie do chodzenia za pracą, raczej do chodzenia w pracy. Mają ich kilka. Wszystkie nielegalne. Pierwszą fuchę wyłapały w nocnym klubie. Nie w  TAKIM nocnym klubie. Normalnym. Chociaż na środku danceflouru jest rura do tańczenia. Dla klientów. Co ciekawe wywijają na niej głównie chłopcy. To była zresztą pierwsza różnica kulturowa, jaką zaobserwowały. W Polsce na balach na parkiecie wyginają się głównie dziewczyny. Faceci siedzą, albo stoją po kątach i obserwują. Tutaj kolesie nie czują wstydu, ani takiego ciśnienia. Tańczą sami ze sobą, nawet bez dziewczyn. No szok totalny. A do tego jeszcze szybko się upijają. Malwina i Basia krążą między stolikami, zbierają szklanki i widzą, jak niewiele trzeba, aby faceci zaczęli się zataczać. A przecież te ich alkohole słabe są jak Kubusie czy inne Bobo Fruity. W klubie dziewczyny pracują na czarno, ale jest im to na rękę. Nie mają jeszcze skończonych osiemnastu lat. Kiedy menadżer pytał je o wiek ukryły się za uśmiechem i dorosłym makijażem. Nie drążył tematu, bo potrzebował rąk do pracy. Mają co prawda otrzymać niedługo umowę o pracę, ale nie bardzo w to wierzą. Wszyscy są zalatani, bo klub mimo kryzysu każdego wieczora pęka w szwach. A szklanki opróżnianie są ekspresowo. Brytyjska kultura picia przypomina naszą.


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 5)

Dzong_2

80 komentarzy

20 lipiec '10

Dzong_2 napisał:

Nie to jest ten pył co go nie ma w Pl ale jest tu ooOOOOOOoo.

profil | IP logowane

krunschwitz

528 komentarzy

19 lipiec '10

krunschwitz napisał:

Pewnie chodzi o ten pył,który powstaje przy sortowaniu ziemniaków.Ziemia lubi pylić;-)

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

19 lipiec '10

galadriel napisała:

a o jakimze to niezdrowym pyle w powietrzu mowa?

napisane bardzo ladnie

profil | IP logowane

draggs

45 komentarzy

19 lipiec '10

draggs napisał:

Dobrze napisane, uśmiałem się, bo to faktycznie tak wyglądało dla mnie kiedyś, a podejrzewam, że wiele się nie zmieniło.
Osobiście, a propo's usmiechania się angoli....ja się im nie odśmiechuję, po prostu. Co innego, gdy kogoś znam, ale na nieznajome i sztuczne uśmiechy jestem niewrażliwy, bawię się reakcjami angoli, na mój dystans wobec ich spontanicznego zakłamania i donosicielstwa, i nie mam oporów, żeby powiedzieć na boku komuś, że jest szują i kablem, i że go nie lubię.

Konto zablokowane | profil | IP logowane

krunschwitz

528 komentarzy

19 lipiec '10

krunschwitz napisał:

Sytuacje opisywane w artykule mogły mieć miejsce ale 5 lat temu.Na pewno nie obecnie.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska