16/07/2010 08:05:51
Komatsu to znany japoński producent koparek, który swoje fabryki ma na całym świecie. Jedna z tych fabryk w Birtley w północnowschodniej Anglii to szczególne miejsce dla ok. dwudziestu monterów z Polski. Dla większości z nich etat w tej fabryce rozpoczął emigracyjny rozdział w życiu ich i ich rodzin.
Pierwszymi polskimi „fitterami” w fabryce byli Dariusz i Krystian*. Obaj odpowiedzieli na ogłoszenie agencji rekrutacyjnej, przeszli wstępną eliminację i zostali zaproszeni na test umiejętności technicznych i interview do Gdyni w lutym 2005 r. Test polegał na montażu podzespołu hydraulicznego na podstawie rysunku technicznego i był przeprowadzany przez Anglika – specjalistę z fabryki. Podczas interview kandydatów przepytywały cztery osoby: dwóch przedstawicieli fabryki, szefowa z angielskiej agencji rekrutacyjnej i pracownik agencji polskiej. – Konkurencja była spora – opowiada Dariusz. – Na miejscu zobaczyłem ok. czterdziestu kandydatów, a potem dowiedziałem się jeszcze, że to już drugi dzień naboru. Poprzedniego dnia było podobno równie tłoczno – dodaje. Test umiejętności technicznych nie sprawił Dariuszowi najmniejszej trudności. W tej sytuacji interview było już praktycznie formalnością. Krystian również był spokojny o wynik swojego testu i interview. Obaj czekali już tylko na kontrakty i termin wyjazdu. Ostatecznie do Anglii trafili 11 kwietnia, a następnego dnia już zaczynali pracę w fabryce.
Okazało się, że nie są pierwszymi obcokrajowcami w firmie. Wcześniej Komatsu
sprowadzało mechaników-monterów z Niemiec i Portugalii, ale przedstawiciele żadnej z tych nacji nie sprawdzili się na dłuższą metę. Brytyjscy współpracownicy nie czuli się więc zagrożeni. Traktowali Polaków jak pracowników tymczasowych, którzy wkrótce wyjadą.
Polski fachowiec w cenie
Razem z Dariuszem i Krystianem do pracy w Komatsu przyjechało też dwóch polskich spawaczy. Agencja pracy wynajęła dla nich czterosypialniany bliźniak.
Jednak ze względu na specyfikę pracy oraz inny układ zmian Dariusz spawaczami, co ze sobą nawzajem. W przeciwieństwie do spawaczy, chcieli osiedlić się w Anglii i jak najszybciej sprowadzić tu swoje rodziny. Dobre zarobki im to umożliwiły – już po trzech miesiącach byli gotowi wynająć osobne mieszkania. W Komatsu dostrzeżono ich umiejętności i jakość pracy, przedłużono więc im kontrakt, a także zdecydowano o zatrudnieniu kolejnej dwójki polskich monterów. Dla Dariusza i Krystiana oznaczało to, że bez problemu mogą się wyprowadzić z mieszkania wynajmowanego dla nich przez agencję pracy. Ich pokoje w bliźniaku zajęli nowi pracownicy.
Zwierzchnicy mieli o polskich monterach w Komatsu tak wysokie zdanie, że wkrótce pojawiła się nawet myśl stworzenia brygady składającej się z samych Polaków. Rozpoczęto kolejną rekrutację. Tym razem już przedstawiciele fabryki nie jeździli do Polski w poszukiwaniu kandydatów. Przeprowadzali nabór na podstawie nadesłanych podań i życiorysów. W proces rekrutacji wciągnięto Dariusza. Brytyjczycy potrzebowali opinii Polaka o przydatności danych kandydatów do pracy w charakterze montera. Dariusz więc przeanalizował wykształcenie i doświadczenie zawodowe Polaków i z czystym sumieniem polecił dziesięciu kandydatów.
Nowy nabór, pierwsze kłopoty
Tych dziesięciu nowych rozpoczęło pracę w Komatsu w maju 2006 r. Wśród nich był Ireneusz Tomica. – Dla mnie wyjazd do Anglii był trochę przypadkiem – mówi. – Złożyłem wprawdzie dokumenty w pewnej agencji pracy w Polsce, ale właściwie przygotowywałem się do wyjazdu do Hiszpanii. Uczyłem się języka hiszpańskiego i czekałem na wyznaczenie daty rozpoczęcia kontraktu. Tymczasem okazało się, że mam jechać do Anglii, w okolice Newcastle – opowiada Tomica. Nowi Polacy trzymali się razem, w pracy i po pracy. Stopniowo wszyscy sprowadzali rodziny – żony, dzieci, czasem rodzeństwo lub rodziców. Ireneusz, Mieczysław, Jan, Dominik i inni świetnie sobie radzili w pracy. Pracowali dokładniej, wydajniej, sumienniej niż ich brytyjscy koledzy. Nie „chorowali” po weekendzie, jak to się często zdarzało Brytyjczykom. Zgadzali się na nadgodziny, gdy takie było zapotrzebowanie firmy. To cieszyło kadrę zarządzającą w firmie, ale było solą w oku szarych pracowników.
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Skup metali kolorowych 0773882127...
Skup metali kolorowych i stali.Działamy na terenie całego Lo...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Skup zlomu i metali scrap metal ...
07738821271NAJWIĘKSZY W LONDYNIESKUP METALI KOLOROWYCHPŁACIM...