PRZYSTOJNY OCHRONIARZ
Trochę inna sprawa jest z Wojtkiem. Od kilku lat stoi na bramce w modnym klubie na Soho. Teresa często tam przychodziła z koleżankami. On 25 lat, ona 49. Przystojny blondyn wpadł jej w oko od razu. Próbowała kupić przychylność Wojtka prezentami. Raz złoty zegarek, innym razem łańcuszek. Kosztowne wakacje w Monte Carlo. Teresa angażowała się w to mocno. Wojtek traktował wszystko jako dodatkową rozrywkę. W pewnym momencie Teresa zażądała od Wojtka większego zaangażowania... Wojtek zgłupiał, bo nie zdawał sobie sprawy z tego w którą stronę zmierza ich znajomość. – Ja traktowałem to wszystko jako zabawę ze starszą, bo starszą, ale zawsze, koleżanką. Ona dając mi te wszystkie prezenty, sądziła, że będę jej utrzymankiem – opowiada Wojtek. – Ja nie potrzebuję tego. Dobrze zarabiam. Taki związek to dla mnie bardziej obciążenie niż korzyść – dodaje.
Często jednak spotyka takie mieszane pary, gdzie jedna ze stron związku jest dużo młodsza. Przychodzą do jego klubu. Często jest tak, że starsze panie rozmawiają ze sobą przy barze albo przy stolikach, a młodzież króluje na parkietach w swoim towarzystwie. Czy jest to jednak trochę pokręcone? – W Polsce na pewno – mówi Wojtek. – Tutaj jednak odczuwa się społeczną akceptację takiego związku. U mnie w klubie nikt nie zwraca na to uwagi – kończy.
„Związek” Wojtka skończył się dramatycznie. Teresa z koleżanki przeobraziła się nagle w „psychofankę”. Podjeżdżała prawie codziennie pod klub. Zaczepiała Wojtka – czasem coś do niego krzyczała. Gdy on nie reagował obrzucała wyzwiskami. Oskarżyła o kradzież przedmiotów które wcześniej mu sprezentowała. Domagała się pieniędzy za wszystkie wydatki, które ją rzekomo spotkały poprzez znajomość z Wojtkiem.W końcu jego menadżer zażądał od niego, aby szybko zakończył znajomość, ponieważ inni klienci zaczęli się skarżyć na zamieszanie przed wejściem. Wojtek nie zdążył jednak odbyć poważnej rozmowy, ponieważ wypadki potoczyły się inaczej i szybciej niż się tego spodziewał. Teresa po raz kolejny zjawiła się pod klubem na Soho. Wojtek miał przy sobie zegarek z łańcuszkiem, a w kopercie część pieniędzy jako ekwiwalent za wycieczkę do Monte Carlo. Teresa podbiegła do niego jak zwykle z krzykiem. Tym razem miała jednak w ręku nóż. Wojtek zdążył się uchylić, koledzy z ochrony szybko zareagowali i zdołali wytrącić Teresie nóż z ręki. Jednak nie mogli jej uspokoić. Zanim przyjechała policja, Teresa zdążyła jeszcze wyrwać się z rąk ochrony i rzuciła się jeszcze raz w stronę Wojtka. Tym razem jego policzka dosięgły paznokcie zdesperowanej kobiety. Wojtek na długo zapamięta wydarzenia. Na jego policzku są dwie długie blizny.
Na pożegnanie zdążył rzucić Teresie w twarz prezenty i pieniądze. To było niejako dopełnienie całej telenoweli. Teraz zarówno zegarek, łańcuszek jak i pieniądze stanowią dowód w sprawie o zakłócenie porządku i atak z bronią w ręku. Być może Teresie uda się uniknąć więzienia, jeśli lekarze orzekną niepoczytalność.