MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

06/07/2010 08:24:39

Polska naleśnikarnia na Wyspie

Polska naleśnikarnia na WyspieEdyta Dullin od kilku miesięcy prowadzi naleśnikarnię w Clonmel. Chociaż jeszcze niedawno miała wiele obaw, czy jej pomysł spodoba się klientom, to okazało się, że interes kwitnie, a ona wraz z nim.

Zdecydowałaś się na otwarcie firmy w Irlandii. Dlaczego?

Zarówno ja, jak i mój mąż Michał, prowadziliśmy własne firmy w Polsce. Kiedy cztery lata temu podjęliśmy dość spontaniczną decyzję o przeprowadzce do Irlandii, było jasne, że trzeba je zamknąć. Bardzo cenię sobie pracę na własny rachunek, ciężko mi się odnaleźć u kogoś, dlatego zależało mi, abym i tu mogła się wykazać. Muszę przyznać, że prowadzenie naleśnikarni jest dla mnie rzeczą zupełnie nową, gdyż wcześniej nie miałam doświadczenia w gastronomii. Ale jak widać, można robić wszystko – chcieć, to móc.


Dlaczego akurat naleśnikarnia?

Mąż po swoim ojcu i dziadku odziedziczył zamiłowanie do wypieków i cukiernictwa. Najpierw miała to być lodziarnia - kawiarnia. Jednak w  trakcie realizacji pomysł zaczął się zmieniać, bo okazało się, że cukiernictwo w Irlandii znacznie różni się od tego w Polsce. Istniała obawa, że pomysł może być nietrafiony. Woleliśmy nie ryzykować. Po dokładnej analizie irlandzkiego rynku pomyślałam, że otworzymy naleśnikarnię, w której będziemy serwować naleśniki podawane i na słodko i z farszem obiadowym. Chciałam zaproponować coś nowego, co byłoby odpowiednie na szalenie popularny w Irlandii lunch. Ja bardzo wierzę własnej intuicji. Skomponowałam takie menu, jakie sama chciałabym zobaczyć w tego typu miejscu.

asd

To odważna decyzja, mając na względzie, że wcześniej nie miałaś do czynienia z branżą restauratorską…

Na początku myślałam, że sobie ze wszystkim poradzę i nie jest mi potrzebna niczyja pomoc. W praktyce okazało się, że nie jest to wcale takie proste. Dosłownie na miesiąc przed otwarciem lokalu uznałam, że jednak potrzebne jest mi szkolenie. Bardzo się cieszę, że się na nie zdecydowałam, bo bez niego najprawdopodobniej nie byłoby powodzenia. Przestrzegam wszystkich: jeśli marzy się komuś własny biznes, niech nie myśli, że wystarczy sobie poczytać w internecie, pokombinować i sukces będzie gwarantowany. Przygotowanie teoretyczne i zdobycie praktyki u ludzi, którzy znają swój fach od podszewki, jest naprawdę bardzo pomocne – zdecydowanie lepiej uczyć na cudzych błędach, aby dzięki temu uniknąć własnych. Podczas szkolenia przyszedł pierwszy moment załamania. Pojawiła się myśl, że wkrótce otwieram restaurację, a w sumie nic nie potrafię. Zadawałam sobie pytanie: jak ja mam to poprowadzić? Wszystko wydawało mi się wtedy nierealne, ponad moje siły. To był okres nieprzespanych nocy, litrów wylanych łez… Na szczęście trafiłam w Polsce na fantastycznych ludzi, którzy nie tylko mnie świetnie przeszkolili, ale także dodali mi wiary we własne możliwości. Przyjechałam ze szkolenia zarażona entuzjazmem, pragnęłam jak najszybciej pokazać światu, że chcę, że potrafię, że nie ma rzeczy niemożliwych…

Chwila prawdy nadeszła 6 marca. Jak wspominasz dzień otwarcia naleśnikarni?

To był dzień pełen olbrzymich emocji. Otwarcie zaplanowałam na 11:00. Chociaż tak długo czekałam na ten moment, na dwie godziny przed otwarciem przyszła chwila zwątpienia. W efekcie zadzwoniłam do swojej pracownicy z prośbą, aby pojawiła godzinę później niż ustaliłyśmy, bo na pewno i tak nikt nie przyjdzie. Ku mojemu zaskoczeniu, o 11:20 sala była już pełna gości. Znajomy szybko zadzwonił do wspomnianej pracownicy, aby przyszła jak najszybciej, bo nie nadążam z obsługą gości. Pierwszy dzień był po prostu cudowny. Wstąpiła we mnie fala mocy, to było coś niesamowitego. Przyszło bardzo wielu klientów, jedni z ciekawości, inni, by pogratulować pomysłu.

Dlaczego ten pomysł jest tu tak nowatorski?

Crêperie istnieją tak naprawdę na całym świecie. W Polsce znane są raczej po prostu jako naleśnikarnie. Ludzie, którzy dużo podróżują, mieli okazję poznać i polubić takie jedzenie, tym bardziej, że jest ono przygotowywane dosłownie na oczach gości – można więc mieć pewność, że jest świeże. W Irlandii tego typu menu jest rzadkością. Z tego, co wiem, jesteśmy tu pierwszą typową crêperią. Są oczywiście miejsca, gdzie poza innymi daniami można zamówić naleśniki, ale le lokale mają zupełnie inny charakter. To bardzo miłe, bo ludzie sami przychodzą, aby opowiedzieć mi o innych crêperiach na świecie.


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 4)

arthurking

28 komentarzy

8 lipiec '10

arthurking napisał:

Dla mnie bomba !

profil | IP logowane

krakn

1080 komentarzy

7 lipiec '10

krakn napisał:

aż serce się raduje :)))
yupiiii!!! :) tak trzymać i dalej wymyślac!

profil | IP logowane

BritPort

6 komentarzy

6 lipiec '10

BritPort napisał:

Gratulacje! Super wyglada punkt z zewnatrz! Zycze wytrwalosci a na pewno sie uda!

profil | IP logowane

Cowboy

3603 komentarze

6 lipiec '10

Cowboy napisał:

Szczere Gratulacje oraz Pozdrowienia

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska