Jak często sprawdzasz pocztę i zaglądasz na Facebook czy Twitter? Ile razy zdarza ci się w trakcie czytania artykułu w sieci otworzyć link do innego tekstu? Czy ciągłe korzystanie elektronicznych gadżetów rzeczywiście „programuje” nasz mózg na płytkie myślenie? – Takie pytania zadaje dziennikarz Neil Tweedie z „Daily Telegraph”.
Informacja jest rozrywką
Współczesne media elektroniczne to potęga. Przyciągają naszą uwagę, jednak ostatecznie powodują jej rozproszenie. Według pesymistów, tracimy zdolność skupienia się na jednej czynności od początku do końca – nie potrafimy na przykład oddać się lekturze, czy zająć się tylko grą na instrumencie, gdyż nasze myślenie staje się płytsze. Niedawno można było usłyszeć wypowiedź sir Toma Stopparda (brytyjski dramaturg i scenarzysta, m.in. „Zakochany Szekspir”) , że technologia zmiecie słowo pisane na rzecz ruchomego obrazu, który staje się coraz ważniejszy w życiu młodych ludzi. Podkreśla on, że „wszyscy powinniśmy zdawać sobie sprawę, że dziś toczy się walka o naszą uwagę”. Dodaje, że nie chodzi o to, że dawniej media były dobre, a teraz są złe, tylko o pewną tendencję. Nawet Barack Obama wspomina o swoim zamiłowaniu do majstrowania przy BlackBerry. Mówi: „Dziś informacja rozprasza, odwraca uwagę. Stała się raczej rozrywką, niż narzędziem empowermentu.”
Internet a mózg
Nicholas Carr, amerykański pisarz, w swojej książce „The Shallows” mówi, że nowe media zmieniają nie tylko nasze zwyczaje, ale nasz mózg. Okazuje się, że mózg dorosłego człowieka jest „plastyczny”. Kiedy nasze zwykłe czynności zmieniają się, to samo dzieje się z mózgiem, jego „architekturą”. Carr przypuszcza, że lata korzystania z internetu nadszarpnęły jego zdolność do głębokiego czytania, do wciągnięcia się w lekturę. Wytrenowany przez technologię mózg domaga się czegoś więcej, niż są w stanie zapewnić „papierowe nośniki” informacji. Mózg „jest głodny” i chce tego, co daje sieć. - W internecie wybieramy dziedziny „promujące” pobieżne czytanie, szybkie i rozproszone myślenie oraz powierzchowną wiedzę. Z hodowców własnej wiedzy zmieniamy się w łowców i zbieraczy w gąszczu elektronicznej bazy danych - mówi pisarz. Nawiązuje też do badań amerykańskiego psychiatry, profesora Gary’ego Smalla, który doszedł do wniosku, że ciągły kontakt z nowoczesnymi mediami wzmacnia nowe neutralne ścieżki, osłabiając jednocześnie inne. Pięć godzin w internecie wystarczy, by obudzić uśpione dotąd części kory przedczołowej. Dla Carra to dowód, że sieć może „przeprogramować” mózg.
Komputer już nie uczy
Nicholas Carr nie chce być złym prorokiem, ale widzi pewne niebezpieczeństwa. Myślenie głębokie, zdolność do całkowitego oddania się przedmiotowi studiów, umiejętność skupienia się na relacji, rozumienie argumentów i formułowanie wypowiedzi krytycznej ustępują na rzecz skimirowania (przemykania). Młodzi użytkownicy sieci bez trudu potrafią zdobyć informacje do szkolnego referatu, ale ich nie przyswajają. Szczególnym problemem są hiperlinki - jak „garby” na drodze, kuszące, by kliknąć gdzieś obok, zamiast przeczytać tekst do końca.