Wcielonym ambasadorem polskich spraw jest od lat Wiktor Moszczyński. Przez lata zajmował się tym niejako z urzędu, jako rzecznik Zjednoczenia Polskiego w WB, a ten okres działania zakończył spektakularnym sukcesem, jakim było ukrócenie praktyk bulwarowych gazet bezpardonowo atakujących Polaków. Skargę na "Daily Mail", którą Zjednoczenie Polskie wysłało do Press Complaints Comission nazywa się dziś "Raportem Moszczyńskiego".
Ale Wiktor Moszczyński nie działa tylko w ramach organizacyjnych. Jego aktywność obejmuje wiele płaszczyzn. Ostatnio wszedł z powodzeniem na poletko pisarskie.
Wydana właśnie książka "Hello, I'm Your Polish Neighbour" jest zbiorem felietonów z "Ealing Gazette", gdzie Moszczyński dał się poznać, jako wzięty felietonista.
Książkowy zbiór szkiców jest dla angielskiego czytelnika nie tylko dobrym przewodnikiem po lokalnej społeczności na Ealingu, ale i generalnie podręcznym kompendium wiedzy o Polakach na Wyspach. Moszczyński jest swoistym kronikarzem naszego środowiska ostatnich przełomowych lat: przed i po 2004. Ich osobisty, czasem humorystyczny ton jest przywilejem felietonisty. To jak kminek w chlebie. A polscy czytelnicy zbioru felietonów powinni wziąć poprawkę, że pisana jest dla Anglików. Klimat książki i szereg zawartych w niej informacji, każą biorącym ją do ręki od czasu do czasu odłożyć ją na półkę, tak wiele jest w niej środowiskowych oczywistości. Ale wraca się do niej ponownie, bo kminek świetnie łagodzi działania systemu.
Dla Wiktora gratulacje. A my Polacy, po lekturze książki inaczej może spojrzymy na siebie. Bo jak to jest, że przed POSK-iem stojąc z Anglikiem jesteśmy z niego dumni, a gdy towarzyszem jest rodak będziemy tylko psioczyć?
To my, Wasi polscy sąsiedzi.
Jarosław Koźmiński, Dziennik Polski