Wielcy nieobecni
Turniej w RPA będzie miał z pewnością wiele gwiazd. Jednak zanim staną się one faktem, błyszcząc na piłkarskim nieboskłonie już teraz można pokusić się o listę „wielkich nieobecnych”. Kibice na Wyspach najbardziej przeżyli nieobecność Davida Beckhama. Popularny Becks zrobił wszystko, aby jechać na Mundial. Przeniósł się z Los Angeles Galaxy do AC Milan, utrzymał wysoką formę i kiedy wydawało się, że będzie jednym z filarów kadry Fabio Capello… w meczu ligi włoskiej z Chievo Werona doznał eliminującej go z gry kontuzji zerwania ścięgna Achillesa.
Został on jednak ostatecznie włączony do sztabu szkoleniowego angielskiej kadry i poleci do RPA.
Z pozostałych „nieobecnych” można zaś utworzyć zespół. Który byłby z pewnością groźny dla najlepszych. Spójrzmy bowiem na te nazwiska: Ronaldinho, Ronaldo i Pato (Brazylia), Alessandro Nesta i Antonio Cassano (Włochy), Juan Riquelme, Esteban Cambiasso, Gabriel Milito i Javier Zanetti (Argentyna), Samir Nasri, Sebastien Frey i Karim Benzema (Francja), Raul (Hiszpania), Clarence Seedorf (Holandia), czy też doskonale znany na Wyspach zawodnik Aston Villi Ashley Young.
Żony, matki i kochanki
A skoro już jesteśmy przy poziomie, na ów stan rzeczy składa się wiele składników. Jednym z nich jest tzw. motywacja. W tym elemencie trenerskiego rzemiosła każdy pomysł prowadzący do sukcesu jest na wagę złota. Niestety, nie dla wszystkich jest on miły, ale w końcu, jakie wyrzeczenia nie są warte, by móc wznieść w górę Puchar Świat. Niby tak, ale…
Trener reprezentacji Anglii, Włoch Fabio Capello obiecał, iż na turniej pojadą także żony i dziewczyny zawodników. Pomny jednak tego, iż angielskie WAGs podczas poprzedniego championatu zyskały nie bez przyczyny niesławne miano „chuliganów z kartami kredytowymi”, skutecznie wybijając swoje gorsze połowy z turniejowego rytmu swoimi zakupowo-biesiadnymi ekscesami. Tym razem spotkają się ze swoimi lubymi… zaledwie raz w tygodniu. Panowie-zawodnicy nudzić się jednak nie będą, ponieważ w ich mundialowej fortecy znalazł się m.in. pokój wyposażony w automaty do gier i konsole.
Nie lepiej mają jednak inni faworyci – Hiszpanie. Ich trener Vicente del Bosque zabronił bowiem swoim kadrowiczom nawet korzystania z popularnych portali społecznościowych: Facebooka i Twittera, aby zawodnicy mogli w pełni skoncentrować się na treningach. Ich gwiazdy – Carles Puyol i Andres Iniesta już złorzeczą na los.
Faworyci
A kto może zdobyć miano mistrza na cztery kolejne lata? Wbrew pozorom nie jest to identycznie ta sama lista co zawsze. Co prawda funkcjonująca od wielu lata stara zasada piłkarska, że „grają wszyscy, a na końcu i tak wygrywają Niemcy” nie straciła wiele na aktualności, jednak wobec straty lidera drużyny, zawodnika londyńskiej Chelsea Michaela Ballacka to nie oni są wymieniani jako główni faworyci. Zatem kto? Tradycyjnie Włosi – aktualni mistrzowie świata. Przede wszystkim jednak to może być turniej aktualnych mistrzów Europy – Hiszpanów. Chociaż i u nich zasada: „Gramy pięknie jak nigdy, a kończy się jak zawsze…” ciąży zapewne nad ich głowami jak fatum.
Oprócz nich z pewnością ważną rolę powinni odegrać Brazylijczycy i Argentyńczycy – wylęgarnie piłkarskich talentów. Zwycięstwo którejś z tych ekip nie byłoby żadnym zaskoczeniem. Zresztą podobnie jak triumf Holendrów, którzy jak zawsze zdobywają serca piękną grą i jak zawsze kończą „syndromem Hiszpanów”.
No i oczywiście Anglia. Synowie Albionu mają uzasadnione nadzieje na drugą w ich historii wiktorię, jednak czy sprostają zadaniu, przekonamy się już niebawem.
Dariusz A. Zeller, Cooltura