Według najnowszych badań, opublikowanych w periodyku „Atmospheric Environment”, które cytuje „Times”, rowerzyści w miastach wdychają nawet pięć razy więcej toksycznych nanocząstek (dziesiątki milionów z każdym wdechem) niż kierowcy i piesi. Luc Int Panis z instytutu do spraw badań transportu na belgijskim Uniwersytecie w Hasselt, który przewodniczył badaniom mówi, że tego rodzaju testy przeprowadzono po raz pierwszy.
Podczas eksperymentu cykliści korzystali z masek ze specjalnymi urządzeniami, mającymi obliczyć ilość wdychanych toksycznych cząstek, głównie pochodzących ze spalin samochodowych, oraz „zmierzyć” oddech rowerzysty. Okazało się, że zawartość trujących nanocząstek (wielkości kilku milionowych milimetra) może wynosić nawet kilkaset tysięcy w centymetrze kwadratowym powietrza. Toksyny te wywołują choroby serca i układu oddechowego, a są niewidoczne nawet w bardzo zanieczyszczonym powietrzu.
Największe zagrożenie w dużych miastach
Oddech rowerzysty, na skutek dużego wysiłku, jest cięższy i szybszy, niż oddech innych użytkowników dróg. Badania pokazują, że cyklista „wsysa” 1000 centymetrów sześciennych powietrza z każdym oddechem, co oznacza, że do jego płuc dostają się jednorazowo dziesiątki milionów cząstek, a podczas całej podróży - biliony.
Testy przeprowadzone na rowerzystach w Brukseli wykazały, że rowerzyści wdychają 5.58 miliona nanocząstek, pokonując jeden metr trasy. Mniej zatrute jest powietrze w Mol – małym belgijskim mieście – gdzie do płuc cyklistów dostaje się „tylko” 1.1 miliona toksycznych nanocząstek. - Dane odnośnie zanieczyszczenia powietrza w wielkich miastach, jak Londyn czy Birmingham, są takie same jak dotyczące Brukseli, dlatego brytyjscy rowerzyści spotykają się z takim samym zagrożeniem – mówi Luc Int Panis.
Groźne nanocząsteczki
Według innych testów tak zanieczyszczone powietrze wywołuje także natychmiastowe reakcje „krótkoterminowe” – np. ataki astmy. W 2007 roku naukowcy z Imperial College w Londynie poddali obserwacji 60 osób z łagodną odmianą astmy. Osoby te miały przespacerować się po zachodnim odcinku Oxford Street, gdzie mogły jeździć tylko taksówki i autobusy z silnikiem Diesla. U spacerowiczów szybko pojawiły się objawy astmy – ograniczona zdolność oddychania i stan zapalny płuc. Silniki Diesla produkują większe ilość toksycznych nanocząstek niż silniki benzynowe.
Naukowców najbardziej niepokoi fakt, że tego rodzaju toksyny są tak małe, że łatwo przedostają się z płuc do krwi. Nagromadzenie się ich w sercu i mózgu wywołuje reakcje zapalne. Używanie maski podczas jazdy rowerem nie zapewnia należytej ochrony – cząstki są bez trudu przez nią przenikają.
Cykliści nie wierzą
Na początku tego roku podobne obawy zmusiły Izbę Gmin do powołania komitetu, który przedstawił raport głoszący, iż zanieczyszczenie powietrza spowodowało niemal 50 tysięcy przedwczesnych zgonów w ciągu roku w Wielkiej Brytanii. Badania Inta Panisa już rozgniewały społeczność cyklistów. Zdecydował on, że nie weźmie udziału w konferencji Velo-2010, która ma się odbyć za miesiąc w Kopenhadze, gdyż już wstępne wyniki jego badań spotkały się z wrogą reakcją ze strony miłośników jednośladów. Luc Int Panis i jego koledzy podkreślają w swoim raporcie, że jazda na rowerze jest dobra dla zdrowia i wyrażają nadzieję, że będzie zdrowsza, niż prowadzenie samochodu. - Sam jestem rowerzystą i nie zachwyca mnie pomysł, że bezpieczniejsze dla zdrowia jest korzystanie z samochodu. Ale jestem też naukowcem i muszę trzymać się danych – mówi Luc Int Panis.
Izabela Pawłowska, MojaWyspa.co.uk