27/05/2010 06:47:56
Wyjechał Pan z Polski z zamiarem otworzenia własnej firmy w Wielkiej Brytanii?
JO: Emigrowałem nie dlatego, że w Polsce nie miałem co jeść albo dlatego, że zmusiły mnie do tego nadzwyczajne okoliczności. Wyjechałem, ponieważ pchnęła mnie do tego ciekawość świata. Myślę, że z taką ciekawością człowiek się rodzi. Gdybym urodził się w Anglii, to pewnie wyemigrowałbym do Australii lub Stanów Zjednoczonych, aby zobaczyć, jak żyją inni ludzie, a także spojrzeć na swój własny kraj i swoich rodaków z innej perspektywy. Nie lepszej, nie gorszej, ale innej. Przed wyjazdem z kraju byłem zatrudniony w dużych amerykańskich korporacjach, nabierałem w nich doświadczenia związanego ze sprzedażą i marketingiem. Pracowałem w polskim oddziale dużej firmy i przeniosłem się do tego samego działu, ale w jej brytyjskim oddziale. Oczywiście musiałem przejść cały brytyjski proces rekrutacji. Pomysł na prowadzenie własnej firmy pojawił się po kilku miesiącach pobytu tutaj, kiedy zorientowałem się jak bardzo Anglia jest przyjazna przedsiębiorcom. Sam byłem też znudzony dotychczasową karierą korporacyjną, w której tak naprawdę nie lubiłem nic oprócz dnia wypłaty. Praca stanowi za dużą część naszego życia, żeby robić coś, co nie sprawia przyjemności, więc mówiąc kolokwialnie „wziąłem sprawy we własne ręce” i założyłem Yellow Octopus Ltd.
Wybrał Pan eksport odzieży i obuwia z Wielkiej Brytanii w momencie, gdy inni stawiali na import...
JO: Warto myśleć i działać niestandardowo. To prawda, że kiedy zaczynałem, wszyscy chcieli importować towary. Pomyślałem, że mogę zrobić na odwrót. Potrzebowałem tylko produktów, które można z powodzeniem sprzedawać na wschodnioeuropejskim rynku. Pomysł na eksport brytyjskiej odzieży (nowej i używanej) oraz obuwia outletowego (końcówki kolekcji) do hurtowni oraz sieci sklepów na rynki Europy Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki, oparłem o analizę popytu i podaży oraz moich mocnych stron.
Jak wyglądały pierwsze miesiące działalności Yellow Octopus?
JO: Zaczynałem sam, pracując z sypialni po 10–12 godzin dziennie. Teraz nasza firma to międzynarodowa grupa 10 osób, zdolnych, mądrych i oddanych swojej pracy ludzi, zarówno Polaków, jak i Anglików. Narodowość jest na drugim miejscu, ważniejsze są entuzjazm do pracy, optymizm i nastawienie w duchu „sky is the limit” (możliwości są nieograniczone).
Ile pieniędzy musiał Pan zainwestować w uruchomienie firmy?
JO: Firmę założyłem ze swojej sypialni, przy zerowym kapitale początkowym. Za towar, który kupowałem, płaciłem pieniędzmi otrzymanymi od moich klientów. Różnica w postaci mojego zysku zostawała na moim koncie i powoli budowała kapitał firmy. Nadmieniam, że nie jestem nadmiernie uzdolniony. Chcę przez to powiedzieć, że przedsiębiorcą może zostać każdy, kto wie czego chce, nie boi się i wierzy, że mu się uda, oraz każdy, kto jest gotowy nie poddawać się przeciwnościom losu. Myślę, że jest to niewygodna informacja dla tych wszystkich, którzy zawsze marudzą i szukają wymówek, ale taka jest prawda. Jeśli ktoś naprawdę chce założyć firmę i odnieść sukces, może to zrobić i nie stanie mu na przeszkodzie ani brak kapitału, ani żadne inne czynniki.
Marcin Gazda, Praca i Życie za Granicą
Tagi: sukces, biznes, firma, nagroda, Elżbieta II
wyślij znajomemu27 maj '10
EFKAKONEFKA33 napisał:
profil | IP logowane
27 maj '10
Mieszko napisała:
profil | IP logowane
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...