MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

21/05/2010 07:40:29

Ostatni z emigracyjnej dynastii prezydentów

Wraz ze śmiercią Ryszarda Kaczorowskiego zamknął się pewien etap w dziejach polskiej emigracji. Tragicznie zmarły w lotniczej katastrofie pod Smoleńskiem ostatni prezydent RP na uchodźstwie był jednym z sześciu, jacy w ciągu przeszło pięćdziesięciu lat pełnili ten urząd. I choć formalnie zrzekł się stanowiska niemal dwie dekady temu, to wciąż pozostawał symbolem czasów, kiedy polska wspólnota na zachodzie Europy miała swych prawdziwych liderów.

Jak ten system działał jednak w praktyce? Wobec braku emigracyjnego parlamentu (PRL-owskich instytucji Londyn nie uznawał) każdy kolejny prezydent obejmując urząd, po konsultacjach z działającymi na emigracji polskimi partiami politycznymi wskazywał swego następcę. Zgodnie z przedwojenną konstytucją kadencja prezydenta wynosiła siedem lat - w praktyce jednak nie zawsze pełniący to stanowisko opuszczali je po upływie wyznaczonego czasu, co doprowadziło do ostrych podziałów wśród emigracyjnych polityków (jak widać „polskie piekiełko” da się również otworzyć w Zjednoczonym Królestwie).


Schedę po Władysławie Raczkiewiczu przejął w 1947 roku August Zalewski, który samowolnie przedłużył sobie urzędowanie do roku 1972. Jego następcą został Stanisław Ostrowski (1972 - 1979), zaś w kolejnych dziesięciu latach urząd prezydencki pełnili Edward Raczyński (1979 - 1986) oraz Kazimierz Sabbat (1986 - 1989). Ten ostatni przejmując prezydenturę wskazał na swojego następcę Ryszarda Kaczorowskiego - człowieka, który w czasie wojny organizował podziemne harcerstwo, skazany został przez radziecki sąd na karę śmierci, przesiedział sto dni w oczekiwaniu na wykonanie wyroku, po jego zamianie na dziesięć lat łagru pracował w kopalni złota na Dalekim Wschodzie, wydostał się ze Związku Radzieckiego razem z korpusem gen. Władysława Andersa, a następnie w jego szeregach wyzwalał Włochy (walczył. m.in. pod Monte Cassino). Po wojnie trzymał się z dala od polityki, mocno natomiast angażując się w działalność harcerską. Gdy zaproponowano mu zastępowanie prezydenta miał już 70-tkę na karku. Propozycje przyjął, bo - jak później sam przyznał - liczył, że trzeszczący w szwach „realny socjalizm” w Starym Kraju runie zanim przyjdzie jego kolej na objęcie prezydentury. 

- Doszedłem do wniosku, że skończy się tylko na akcie formalnym, skoro Kazimierz Sabbat ma pełnić urząd siedem lat, a sytuacja w kraju szybko się zmieniała - wspominał później Kaczorowski. 

Wypadki potoczyły się jednak zupełnie inaczej. 19 czerwca 1989 roku - tego samego dnia, gdy w Warszawie wyłoniony w pierwszym wolnych wyborach parlament, przewagą zaledwie jednego głosu wybrał na prezydenta  Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej gen. Wojciecha Jaruzelskiego - w Londynie niespodziewanie zmarł Kazimierz Sabbat. Jeszcze tego samego dnia zaprzysiężono jego zastępcę. Prezydentura Ryszarda Kaczorowskiego trwała zaledwie kilkanaście miesięcy. Powołanie w Starym Kraju rządu Tadeusza Mazowieckiego, ustąpienie z urzędu gen. Jaruzelskiego i wybór na to stanowisko Lecha Wałęsy był niego jasnym sygnałem, że misja „polskiego Londynu” dobiegła końca. 22 grudnia 1990 roku Kaczorowski przywiózł do Warszawy insygnia państwowe II Rzeczpospolitej, m.in. chorągiew i pieczęcie prezydenckie. Sam na stałe do kraju nie wrócił - przez kolejne dwadzieścia lat regularnie i często gościł jednak w Polsce (kilkadziesiąt miast przyznało mu tytuł honorowego obywatela). Angażował się w działalność na rzecz Polaków mieszkających poza granicami kraju (postulował m.in. uznanie stopni naukowych nadawnych przez Polski Uniwersytet na Obczyźnie). Popierał też wstąpienie Polski do Unii Europejskiej, choć masowy exodus Polaków na zachód niekoniecznie budził jego zachwyt.


- Wyjazdy z kraju mogą powodować (...) odpływ wybitnych specjalistów, pomniejszenie potencjału naukowego, a niekiedy także dylematy osobiste i rodzinne. Przypomnę anegdotyczne zdarzenie z dawnych lat. Polscy inżynierowie zbudowali przed wojną czołgowy peryskop odwracalny. Wynalazek został sprzedany Anglikom, ci przekazali go Amerykanom. Z amerykańskimi czołgami peryskop trafił do ZSRR, został wykorzystany także w czołgach T-34, te zaś wprowadzono na uzbrojenie tak zwanego ludowego wojska polskiego. Koło się zamknęło, z pozycji twórców spadliśmy od biedaków - przypominał Ryszard Kaczorowski.

Krzysztof Kruk (z wykorzystaniem książki Adama Czesława Dobrońskiego, Ryszard Kaczorowski. Dziewięć wieczorów z prezydentem), Magazyn Emigrant

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

Cowboy

3603 komentarze

22 maj '10

Cowboy napisał:

A czy Swiat potrzebuje
prezydentow, politykow
,czy wojska ?

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska