Tymczasem prezydent USA po odwołaniu wizyty, wybrał się w niedzielę na partyjkę golfa. Postawę amerykańskiego lidera krytykuje dziennikarz „Telepraph”, amerykański korespondent tej gazety – Nile Gardiner.
Oto, co pisze w swoim najnowszym felietonie: „W ubiegłym tygodniu napisałem dość stanowczy tekst uczulający prezydenta Obamę, aby wziął udział w pogrzebie Lecha i Marii Kaczyńskich w Krakowie. Moim zdaniem administracja Obamy miała wiele okazji, aby okazać szacunek swoim sprzymierzeńcom, pokazać ich ważność i znaczenie. W obliczu tragedii, jaka spotkała Polskę, taki gest był tym bardziej oczekiwany przez wielu obserwatorów.
W końcu Biały Dom ogłosił, że prezydent Obama pojawi się na uroczystościach pogrzebowych na Wawelu. Jednak ostatecznie wizytę odwołano z powodu chmury pyłu wulkanicznego zagrażającej bezpieczeństwu podróżowania samolotami. Jestem w stanie to zrozumieć, ale moim zdaniem Obama powinien wykorzystać ten czas na miejscu, u siebie w kraju, na oddanie hołdu polskiemu przywódcy w innym sposób. Na przykład mógł złożyć wieńce przy niedawno powstałym pomniku ofiar komunizmu w Waszyngtonie. Innym dobrym pomysłem byłoby pojawienie się Obamy w polskiej ambasadzie i wpisanie się do księgi kondolencyjnej.
Jednak Obama miał inne plany na wolną niedzielę w swoim kalendarzu. Po odwołaniu wizyty w Polsce, prezydent USA wybrał się na kolejną partyjkę golfa. Nie rozumiem, dlaczego Obama nie pojawił się w polskiej ambasadzie. Wpisów dokonała już Hillary Clinton oraz wiceprezydent Joseph Biden.
Moim zdaniem trudno o bardziej lekceważące zachowanie wobec Polaków pogrążonych w żałobie. Zwłaszcza w dniu, kiedy żegnali oni swojego prezydenta i jego uwielbianą małżonkę. Postawa Obamy to kolejny przykład lekceważącej polityki wobec sojuszników USA, co powoli się staje znakiem rozpoznawczym administracji obecnego prezydenta Stanów.
Biały Dom ponownie zlekceważył Polaków. To nie mała gafa dyplomatyczna, to kolejny policzek w stronę Polski, której żołnierze giną na polach bitewnych Afganistanu wspierając amerykańskie operacje wojskowe” – pisze Nile Gardiner.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk