Rolne przedsiębiorstwo owocowe „David Leslie Fruits” dyskryminowało swoich pracowników, bezprawnie potrącało koszty z wynagrodzenia, a kiedy poszkodowani chcieli dochodzić swoich praw, byli zwalniani – podaje serwis pressandjournal.co.uk.
Dwaj polscy studenci - Michał Obieglo i Tomasz Kowal pracowali i mieszkali w gospodarstwie latem ubiegłego roku. Polacy zeznali przed sądem o warunkach zakwaterowania. Spali w metalowym kontenerze bez dostępu do bieżącej wody, a 12 prysznicy dzielili z innymi 200 pracownikami.
Sąd wysłuchał również opowieści Polaków na temat rozbieżności dotyczących wysokości wynagrodzenia, stawek poniżej ustawowego minimum, nieprawidłowych payslipów i błędnych odliczeń podatku.
Kiedy studenci zwrócili się do właściciela gospodarstwa z petycją podpisaną przez 145 innych pracowników, David Leslie zwolnił ich, za powód podając kradzież owoców.
W pisemnym uzasadnieniu wyroku, sędzia Nicol Hosie napisała: „Młodzi Polacy liczyli, że dzięki pracy przy zbieraniu owoców w Szkocji, zarobią pieniądze na swoje studia. Niestety, ich plany zamieniły się w koszmar. Byli traktowani w zatrważający i niehumanitarny sposób, bez cienia przyzwoitości, byli zastraszani i upokarzani” – czytała sędzia.
Richard Pitts, pracownik socjalny reprezentujący Polaków, skomentował sposób, w jaki byli traktowani jego klienci jako „współczesne niewolnictwo”.
- Właściciel gospodarstwa myślał, że może robić z pracownikami, co tylko zechce, ponieważ są Polakami i nie znają swoich praw. Dlatego trybunał rozpatrywał jego działania również jako dyskryminację na tle rasowym – powiedział Pitts.
kk, MojaWyspa.co.uk
1 komentarz
Witam. Miałem okazję pracowac na tej farmie - w sumie około 7,5 miesiąca w ciągu 3 sezonów - i wielce sobie chwalę tę przygodę, zarówno pod względem finansowym, kulturalnym, pod względem wrażeń estetycznych otaczających farmę okolic itp (owszem, człowiek się naharował jak wół, warunki jakie były, takie były, nikt nie obiecywał pokojów w stylu hotelu "Hilton"), ale i były materialne efekty tych wyrzeczeń, idące w wiele tysięcy funciaków). Ale znam też wielu ludzi, którzy mają zupełnie odmienne zdanie od mojego... Prawda jest taka, że wszystko na farmie "trzymało się kupy" do momentu, gdy całym tym interesem kierowało pewne małżeńtwo z Czech (Kristyna i Pavel) - wszystko było w miarę na czas wykonywane, mało kto skarżył się na błędy w payslipach itp. Ostatni sezon właśnie był tym pierwszym, gdy ich na farmie zabrakło i stąd cała ta sytuacja z przekrętami, wyzyskiem, brakiem poszanowania (wiem to z relacji osób, którzy gościli tam w ubiegłym roku)...
profil | IP logowane